GNOJE

 

 

Jakieś 20 lat temu, śp. profesor Janusz Pajewski ( takich ludzi już nie ma), opowiadał nam- studentom Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu następującą historię. Oto na początku lat 60-tych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odbywał się zjazd polskich historyków. W pewnym momencie na mównicę wstąpił jakiś niewyobrażalny kretyn-komunista, który począł pleść  bzdury na temat wolności religijnej w ZSRR. Po jego wystąpieniu sala zamarła. Przedwojenni profesorowie spuścili wzrok. Jeden tylko ks. prof. Mieczysław Żywczyński zaczął walić jak oszalały ręką w blat stołu. Po spotkaniu koledzy delikatnie jęli go wypytywać, skąd ten entuzjazm u duchownego. A Żywczyński na to: „nie mogłem temu wariatowi dać po mordzie, to przynajmniej tak symbolicznie…”

Ja niestety również nie mogę dać po mordzie  „wybitnym krajowym przedstawicielom polityki i kultury”, którzy szczególnie w ostatnich dwóch latach- po dojściu do władzy PIS- dorabiają na dodatkowym etacie. Zamyka on się w krótkim zdaniu: donoszą na Polskę, opluwają ją w obcych mediach. Oczywiście za pieniądze. To dobrane towarzystwo ścierwojadów, od byłego prezydenta RP, tow. Aleksandra Kwaśniewskiego poczynając ( o czym niżej) , po jakieś nawiedzone gówniary-cichodajki z telewizji, świadomie niszczy obraz Kraju- i to na długie lata. Wmawia Europie i światu, że Polska jest zacofana, ksenofobiczna, prymitywna, antysemicka itd. Nie muszę dodawać, że jest to balsam na dusze ludzi pokroju p. Eryki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych, ex-komunisty, obecnie ministra spraw zagranicznych Włoch, p. Maksyma D’Alema, czy też zwariowanych lewicowych eurodeputowanych.

Rzecz jasna tekst ten jest przede wszystkim reakcją na skandaliczny wywiad, jaki udzielił Kwaśniewski na początku września br.  niemieckojęzycznej wersji znanego, kolorowego magazynu „Vanity Fair” („Targowisko Próżności”; nota bene  tytuł do „prezia Kwacha” pasuje jak ulał). Towarzysz „Chory Charkowski Goleń” stwierdził w nim m.in., że gdyby Kaczyńscy wygrali wybory, to Niemcy powinni się zastanowić, czy aby nie zaostrzyć kursu wobec Polski. Oczywiście nie zapomniał o dzisiejszym obozie rządzącym niszczącym „standardy polityki” i budującym  „swoją pozycję na strachu”. Wreszcie obnażył premiera, który posługuje się starymi stereotypami Niemiec, które funkcjonują w kręgach „arcykatolików, wyborców starych na wsi, ludzi przegranych”. Wszelkie członki opadają. To jest po prostu zdrada. W warunkach wojennych facet dostałby w czapę od Kedywu Armii Krajowej lub jakiejś innej jednostki czyszczącej ulice z ludzkich śmieci. Osobiście- ode mnie.

Ale żeby tylko on… Zacytujmy wybiórczo niedawne delatorskie, antypolskie wypowiedzi innych nadętych jak balony „polskich autorytetów moralnych”:

Adam Michnik („Die Welt”, 12.05.2007): „Dziś Polska opanowana jest przez koalicję postsolidarnościowych rewanżystów, postkomunistycznych prowincjonalnych wichrzycieli, następców szowinistów z czasów II wojny światowej, grupy wrogie  obcokrajowcom i antysemickie (…)”. Ja wiem, że p. Szechterowi wóda już dawno wyżarła mózg, ale żeby do tego stopnia?!

Daniel Olbrychski- aktor ( „Płaneta TV”, Rosja, 10.05. 2007) stwierdził, że IPN to polityczna instytucja „stosująca techniki polskiego KGB”. Oj tak szablą po ryju panie Kmicic, po ryju.

Paweł Śpiewak, polityk rwącej się do władzy Platformy Obywatelskiej („Die Welt”, 24.01. 2007). Pan profesor uważa, że jeżeli Polska odrzuci konstytucję „Unii Europejskiej” to „może stać niebezpieczna dla Europy”. Cóż jednak można wymagać od człowieka, który kilka lat temu powiedział, że jeżeli w Warszawie stanie pomnik Romana Dmowskiego, to powinien obsikać go każdy pies.

Tadeusz Mazowiecki, były premier RP („Avvenire”, 12.01 2007): „Wielkim bólem napełnia mnie to, gdy widzę, że moja Polska, naród, który czerpie z katolicyzmu, nie umie przebaczać i nie zna litości”. Największą „litość” okazywał nasz pan Tadeusz za stalinizmu biskupowi Kaczmarkowi, gdy beształ go w reżimowej prasie.

Dorota Masłowska, prawdziwie porąbana gówniara okrzyknięta „wielka pisarką” („Guardian”, dodatek G2, 21.07.2006): „Undergroundowe kluby są zamykane. Programy, w których ktoś zamierza rozmawiać o faszyzmie zdejmowane są z anteny. Pewna feministka została praktycznie zlinczowana, po tym jak zażartowała sobie w talk show na temat tzw. kółek różańcowych”. Co słowo to kłamstwo. Ta „zlinczowana feministka” to równie walnięta w czółko Kazimiera Szczuka, która ma własny program w TVN. A żarty stroiła sobie z kalekiej dziewczynki.

Marek Edelman („Telegraph”, 24.06 2006): „Chcę zwrócić uwagę, że rząd daje wsparcie najbardziej reakcyjnym prądom ksenofobii i antysemityzmu”. Pan doktor już inaczej nie umie. Ten typ tak ma.

Szymon Niemiec, szef gejów, lesbijek i biseksualistów, założyciel „Wolnego Kościoła Reformowanego” („The Observer”, 12.03.2006) : „Dla gejów i lesbijek dzisiejsza Polska jest jak Niemcy w  1933 r.”, gdyż jesteśmy „rządzeni przez faszystowską partię, która używa tego samego języka i symboli co Hitler”. Prywatnie do gejów nic nie mam, pod warunkiem, że nie są to geje-debile paradujące w niby-koloratkach.

6 marca 1938, na I Kongresie Związku Polaków w Niemczech, uchwalono „Pięć Prawd Polaka”. Ta ostatnia brzmiała: „Polska Matką naszą- nie wolno o Matce mówić źle”. Piszę to gwoli ścisłości historycznej, bez prób przekonywania  szumowin. Ich matki są gdzieś indziej, w zaświatach lupanaru, lub nie ma ich wcale…

 

                                                                  DARIUSZ RATAJCZAK