2009-04-22
List otwarty Marii Fieldorf-Czarskiej do
Ryszarda Bugajskiego Uczcił bohaterskiego generała Augusta Emila Fieldorfa, a
znieważył jego córkę. Reżyser filmu “Generał ‘Nil’” Ryszard Bugajski w
wywiadzie dla “Gazety Wyborczej” fałszywie oskarżył panią Marię Fieldorf-Czarską
o antysemityzm, przypisując jej słowa, których nigdy nie wypowiedziała.
Strażniczka pamięci generała “Nila” żąda publicznych przeprosin i sprostowania
kłamstwa.
Gdańsk, 21 kwietnia 2009 r.
Do Pana Ryszarda Bugajskiego
List otwarty
Szanowny Panie, w wydaniu weekendowym
“Gazety Wyborczej” z
18-19 kwietnia ukazał się fragment wywiadu z Panem, przeprowadzonego w kawiarni
tej gazety, na dwa dni przed warszawską premierą filmu “Generał ‘Nil’”. W tym
wywiadzie nie tylko nałożył Pan na mnie pieczęć antysemitki, z którą się nie
polemizuje, ale też - dla poparcia tej opinii - sfałszował Pan moją wypowiedź
sprzed kilku lat dla filmu dokumentalnego Aliny Czerniakowskiej “W sprawie
generała Fieldorfa ‘Nila’”. Naruszył Pan drastycznie moje dobra osobiste przez
sugerowanie Czytelnikowi, że posługuję się tak prymitywnym językiem i że
prowadzę jakąś bliżej nieokreśloną walkę z Żydami. Obraził Pan także panią
Alinę Czerniakowską, wybitną polską dokumentalistkę, i moich licznych
przyjaciół, wśród których są osoby o różnym pochodzeniu, także narodowości
żydowskiej.
Z jakichś nieznanych mi powodów traktuje mnie Pan od początku naszej znajomości
jak bezbronną staruszkę, której można wszystko wmówić. Oświadczam Panu, że ta
rola mi nie odpowiada.
W związku z tym zamieści Pan w “Gazecie Wyborczej”, w najbliższym wydaniu
weekendowym, przeprosiny i sprostowanie - zgodnie z zasadami przewidzianymi w
ustawie o prawie prasowym. Sprostowanie nie może budzić żadnych wątpliwości co
do tego, że nigdy nie wypowiedziałam słów, które Pan zmyślił i mnie przypisał.
Jeśli Pan tego nie uczyni, zastrzegam sobie możliwość wykorzystania wszystkich
dostępnych mi prawem środków, by ukarać Pana za nieprawdę i zniewagę.
Ze względu na powszechne obecnie zainteresowanie filmem o moim Ojcu oraz rodziną
Fieldorfów w ogóle treść tego listu przekazuję do publicznej wiadomości.
Jednocześnie wyrażam głęboki smutek, że reżyser bardzo dobrego w swej wymowie
ideowej filmu zachowuje się poza kamerą w tak niegodny sposób.
Maria Fieldorf-Czarska
Infonurt2 : Dobrze byłoby ustalić liczbe ofiar sądów w
PRL gdzie Zydzi wydawali wyroki śmierci
na Poslich Patriotów w czasach PRL. Dziś i wczoraj ci mordercy- sędziowie
siedza sobie na emeryturach polskich nawet dochodzacych do 9000 zl miesuecznie
– tak ja braciszek Michnika w Szwecji..
Wszystko to pod ochrona demokratycznego Zachodu i Izraela.
Szanowni Panstwo,
W oczekiwaniu na film „General Nil” otrzymalem wiadomosc
z ktora chece sie z Panstwem podzielic.
Podjecie sie przez rezysera Ryszarda Bugajskiego nakrecenia tego filmu bylo
niejako rekojma godnego przedstawienia osoby Generala Augusta Emila Fieldorfa
ps. „Nil” – dowodcy Kedywu Armii Krajowej, zastepcy Komendanta Glownego AK,
dowodcy organizacji NIE. Jak rowniez tego w jaki sposob i przez kogo zostal
uwieziony i zamordowany glownie dlatego ze nie zgodzil sie na wspolprace z
komunistycznym okupantem. Dlaczego zatem, na dwa dni przed premiera
prowokacyjne i podle zachowanie Ryszarda Bugajskiego wyrazone na lamach „Gazety
Wyborczej”. Ponizej kilka slow historyka Piotra Szubarczyka o postwie Ryszarda
Bugajskiego a w zalaczeniu list corki Generala i kopia obrazliwych slow
rezysera o niej samej.
Osoby zainteresowane zanim zobacza film moga juz dzisiaj przejzec strone pod
patronatem Marii Fieldorf-Czerskiej http://www.fieldorf.pl/
Wymieniony przez Piotra Szubarczyka film Aliny
Czerniakowskiej o Generale Nilu, do ktorego odwoluje sie Ryszard Bugajski w
wywiadzie dla Gazety Wyborczej, mialem zaszczyt przed kilku laty zaprezentowac
w Domu Polskim w San Francisco. Dzisiaj, lepiej pojmuje geneze bezpardonowego
ataku na ten, dzialajacy od 1926 roku osrodek polonijny i jego dyrektorow. To
co wtedy bylo przypuszczeniem, dzisiaj nabiera swiatla realnosci. Dlatego tez,
zachowanie Ryszarda Bugajskiego w stosunku do corki Generala „Nila” a posrednio
do rezyser Aliny Czerniakowskiej rozmumiem jako wynik uwiklan a moze tez
wczesniejszych zobowiazan.
Waldemar Glodek
Piotr Szubarczyk
Szanowni Państwo,
w wydaniu weekendowym "Gazety
Wyborczej" (18-19 IV 09) ukazały się fragmenty wywiadu z panem Ryszardem
Bugajskim, reżyserem filmu "Generał Nil", przeprowadzonego na
dwa dni przed premierą filmu, w warszawskiej kawiarni Gazeta Cafe. W tym
wywiadzie pan Bugajski wyraża się w sposób obraźliwy i lekceważący o córce
generała "Nila", Marii Fieldorf-Czarskiej.
Pani Maria Fieldorf-Czarska poprosiła
mnie o wysłanie Państwu - z prośbą o publikację - jej listu otwartego do
Ryszarda Bugajskiego, co niniejszym czynię. Ponieważ w mojej bazie adresowej
jest niewiele adresów ludzi mediów, proszę uprzejmie o przesłanie tej
wiadomości osobom, o których Państwo wiecie, że ta sprawa może ich
zainteresować. Z góry dziękuję w imieniu córki"Nila".
Wypowiedź Marii Fieldorf-Czarskiej dla
filmu dokumentalnego Aliny Czerniakowskiej W sprawie generała <Nila> (TVP
2, 2001) brzmiała następująco:
"Dla mnie to jest niepojęte. Człowieka powieszono,
ale winnych nie ma. Śledczy żyją i ta pani prokurator też żyje, nie mówię już o
tych, którzy umarli. Przeważnie to byli sędziowie i prokuratorzy pochodzenia
żydowskiego. Ja twierdzę, że gdyby mój ojciec był Żydem, i Polacy by go tak
skazali, to ci Polacy dawno by już byli osądzeni. A ponieważ jest odwrotnie
mamy to, co mamy".
W wersji pana Ryszarda
Bugajskiego, przedstawionej w Gazecie Wyborczej:
"Pani Fieldorf-Czarska w filmie dokumentalnym Aliny
Czerniakowskiej o jej ojcu mówi, że generał Fieldorf by żył, gdyby Polską nie
rządziła wtedy mafia żydowska. Nie podejmuję się polemizować z
antysemitami".
"List
otwarty Marii Fieldorf-Czarskiej do Ryszarda Bugajskiego. Uczcił bohaterskiego
generała Augusta Emila Fieldorfa, a znieważył jego córkę. Reżyser filmu
"Generał 'Nil'" Ryszard Bugajski w wywiadzie dla "Gazety
Wyborczej" fałszywie oskarżył panią Marię Fieldorf-Czarską o antysemityzm,
przypisując jej słowa, których nigdy nie wypowiedziała. Strażniczka pamięci
generała "Nila" żąda publicznych przeprosin i sprostowania
kłamstwa."
Ogladalem w TV dyskusje, w ktorej brala udzial Pani Maria Fieldorf. Powiedziala
jedynie, ze wszyscy sedziowie, ktorzy
wydali wyrok na jej ojca byli pochodzenia zydowskiego.
Na to jeden z dyskutantow, ktorym okazl sie byc byly sedzia Trybunalu
Konstytucyjnego Stepien zareagowal
bardzo nerwowo, wrecz histerycznie, mowiac, ze pochodzenie nei ma tutaj zadnego
znaczenia.
Pani Fieldorf zgodzila sie z nim, mowiac, ze stwierdzila tylko fakt, przypadek
dotyczacy jej ojca.
Zastanawiajaca jest jednak ich reakcja na przypominanie historycznych faktow.
To juz prawie tak jak za czasow stalinowskich, kiedy
to mowiono, ze jezeli fakty sa przeciwko nam, tym gorzej dla faktow.
Ignorowanie historycznych faktow i lek przed postawieniem nam zarzutu
antysemityzmu, powszechnie stosowanej przez nich broni,
powoduje, ze zgadzamy sie na akceptowanie potwarzy i
bezczeszcenia pamieci o najlepszych sposrod nas.
Przeciez to my sami dalismy sobie w rzekomo demokratyczny sposob narzucic
falszywe autorytety i sami wybralismy grono eurodeputowanych, ktorzy bez
zastanowienia pope=lniaja "blad"
godzacy w dobre imie Polski.
To zgadzanie sie na chutzpe w postaci niszczenia kazdej
niewygodnej osoby zarzutem antysemityzmu prowadzi do
paradoksalnej i niebezpiecznej sytuacji jaka opisano w
artykule pt 'Kosher-Nostra' na stronie
http://www.wicipolskie.org/index.php?option=com_content&task=view&id=2347&Itemid=56
Zarzutem antysemityzmu broni sie
obecnie nawet przestepcow zydowskiego pochodzenia.
Stan Sas
2009-04-23
Rozmowa z Marią
Fieldorf-Czarską, córką generała Augusta Emila Fieldorfa “Nila”
Ryszard Bugajski obnosi się po różnych mediach ze swoimi zasługami,
chwali się filmem o generale “Nilu”, ale obraża jego córkę. Zaatakował Panią
pałką antysemityzmu. Dlaczego postanowiła Pani zareagować?
- W rozmowie zamieszczonej w “Gazecie Wyborczej” (18-19 kwietnia br.) nie dość
że pan Bugajski kłamliwie nazwał mnie antysemitką, to również zapowiada:
“Pierzmy te brudy”. Jakie brudy? Czy rozmowa ze mną to coś obrzydliwego? Nie
mogę tego puścić płazem i pozwolić obrażać się bezkarnie. Z jakiej racji? Czy
ja coś złego zrobiłam? Mówię tylko otwarcie o faktach.
Co powiedziała Pani w filmie
Aliny Czerniakowskiej? Bugajski wmawia, że: “Pani Fieldorf-Czarska w filmie
dokumentalnym Aliny Czerniakowskiej o jej ojcu mówi, że generał Fieldorf by
żył, gdyby Polską nie rządziła wtedy mafia żydowska. Nie podejmuję się
polemizować z antysemitami”.
- W filmie pani Czerniakowskiej powiedziałam dokładnie tak: “Gdyby mój ojciec
był Żydem, a Polacy by go zamordowali, to Żydzi by znaleźli tych Polaków i na
pewno osądzili. A ponieważ jest odwrotnie, więc jest tak, jak jest”. Każdy, kto
obejrzy ten film, przekona się, że tylko te słowa padły.
Gdzie tu antysemityzm?
- Wręcz przeciwnie, ja pochwalam, że Żydzi potrafią swoich wrogów odszukać,
złapać, ukarać, a my, Polacy, nie radzimy sobie z wymierzaniem sprawiedliwości
zbrodniarzom. Nam każdy może zrobić, co chce. Mało tego, w innym wywiadzie pan
Bugajski powiedział, że to my, Polacy, zamordowaliśmy takiego bohatera jak mój ojciec.
Jak można tak mówić? Gdzie tam był chociaż jeden Polak?
Cały skład Sądu Najwyższego,
który zatwierdził wyrok śmierci wydany przez sąd wojewódzki, tworzyły osoby
pochodzenia żydowskiego…
- Był wyznaczony jeden Polak, sędzia Mazur, ale on odmówił. Gdy Alina
Czerniakowska robiła swój pierwszy film o ojcu, wielu tych sędziów i
prokuratorów jeszcze wtedy żyło, np. prof. Igor Andrejew. Był już wtedy bardzo
chory, nie wychodził z domu, ale chciał rozmawiać. Nie pozwolił tylko nagrywać.
Na pytanie pani Czerniakowskiej, dlaczego podpisał wyrok śmierci na ojca,
powiedział: “Byłem za słaby”. Ale nawet wtedy nie chciał tego publicznie
przyznać…
Wracając do oszczerstwa rzuconego
na Panią przez Ryszarda Bugajskiego. Czyżby się mścił za to, że rok temu
wskazała Pani na słabe punkty scenariusza filmu o generale “Nilu”?
- Myślę, że się na mnie obraził za to, że skrytykowałam jego filmy. Ale on od
początku mnie omijał, nie chciał ze mną rozmawiać.
Kiedy doszło do spotkania?
- Bardzo późno, “na przymus”, gdy postraszyłam sądem. Wcześniej prosiłam, żeby
reżyser i producenci skontaktowali się z Marią Fieldorf [bratanicą gen. Emila
Fieldorfa "Nila" - przyp. red.] i Leszkiem Zachutą w Krakowie, z
Aliną Czerniakowską, która zrobiła dwa dokumentalne filmy o ojcu, no i ze mną. Nic
z tego nie wyszło. Krzysztof Łukaszewicz umówił się z Marią Fieldorf i Leszkiem
Zachutą, którzy przygotowali dla niego materiały, a on się nie zjawił. Potem
była cisza, myślałam, że nic już nie robią. Przypadkowo, bodajże z prasy czy z
telewizji, dowiedziałam się, że taki film jednak powstaje, w Warszawie są
nakręcane sceny zamachu na Kutscherę. Wtedy napisałam do producenta, przysłali
mi konspekt scenariusza. Przeczytałam. Nie spodobał mi się, więc powiedziałam,
że nie zgadzam się, aby na tej podstawie był robiony film o moim ojcu. Później
dostałam pełny tekst scenariusza, swoje uwagi ujęłam znów w formę listu. I
wówczas przyjechał pan Bugajski z producentem.
Jak przebiegała ta wizyta?
- Od razu się naburmuszył, bo żartem zapytałam: “A gdzie są kwiaty?”. Byli
przecież do mnie zaproszeni na obiad. Kto ich tak wychował? Później
powiedziałam też, że wyszłam z filmu “Przesłuchanie” zniesmaczona, a film
telewizyjny o rotmistrzu Witoldzie Pileckim był - moim zdaniem - zły, bo nie
oddawał jego osobowości. Na pewno pan Bugajski jest zdolnym reżyserem, ale musi
zrozumieć, że mój odbiór pewnych spraw jest zupełnie inny niż jego. Jak on mógł
powiedzieć, że mój ojciec by się zaprzyjaźnił z Jackiem Kuroniem? Z
człowiekiem, który likwidował polskie harcerstwo? Ojciec bardzo kochał
harcerzy, Szare Szeregi.
Jako córka generała Fieldorfa
miała Pani pełne prawo zwracać uwagę na słabości scenariusza i domagać się
zmian, tym bardziej że pan Bugajski mówi, że robi kino historyczne. Jest
przecież określony przekaz historyczny, są relacje świadków, dokumenty, które w
imię wierności faktom trzeba respektować. Inaczej taki film zamiast edukować,
będzie dezinformować.
- Pan Bugajski najpierw podkreślał, że to będzie tylko film fabularny, a nie
historyczny. Mówił, iż jako twórca ma prawo do własnego spojrzenia, usiłując
wymusić moją zgodę na jego niezgodne z prawdą pomysły. Oponowałam, mówiąc, że
mój ojciec jest postacią historyczną i tak będzie też traktowany ten film,
zwłaszcza przez młodzież. Zwracałam również uwagę, że mój ojciec jest tak
barwną postacią, ma tak bogaty życiorys, iż nic tam nie trzeba dodawać. A pan
Bugajski to zrobił…
W imię czego lekceważy fakty?
- Najgorsza jest scena ostatniego widzenia z ojcem w więzieniu. Absolutnie nie
chciałam się na nią zgodzić, bo jest zupełnie nieprawdziwa. Na widzeniu była
tylko moja mama, a w filmie wstawiono jeszcze nas z siostrą. Mama tak pięknie,
wzruszająco opisała to spotkanie, chciałam, żeby reżyser to przelał na język
filmu. Ale nie… Najgorzej, że ta scena kończy się tak, że można domniemywać, iż
ojciec poprosił o łaskę. To mnie bardzo zabolało.
Mimo to zaakceptowała Pani
“Generała ‘Nila’”?
- Dobrze, że ten film powstał, szczególnie jestem wdzięczna panu Olgierdowi
Łukaszewiczowi, bo widać, że bardzo starał się odtworzyć postać mego ojca.
Odnajduje Pani jego cechy w tej
roli?
- Tak, gra powściągliwie, a mój ojciec zawsze był powściągliwy w okazywaniu
uczuć, swojej religijności, nie afiszował się chorobami. Był wesoły, żartował,
ale dla siebie był twardy. Posiadał cechy żołnierza i uważał, że nie może sobie
pozwolić na okazywanie jakiejś miękkości.
Nie pasuje mi do obrazu generała
określanie go przez Ryszarda Bugajskiego jako racjonalnego pragmatyka. To brzmi
jakoś fałszywie…
- Ojciec bardzo bolał nad tym, że tyle młodzieży zginęło podczas okupacji, w
Powstaniu Warszawskim, po wojnie. Dlatego uważał, że młodzi muszą się
kształcić, bo inaczej z Polski nic nie będzie. Stawiał na przetrwanie - to jest
najbardziej prawidłowe określenie jego postawy. Bo wierzył, że Polska się
obudzi… Nie przemawiał przez niego jakiś oportunizm, ale troska. Dlatego nie
chciał uchodzić za granicę, chociaż mógł to zrobić. Powiedział, że to byłoby
tchórzostwo. Jako najwyższy szarżą dowódca AK w kraju nie mógł tak postąpić i
zostawić tych, z którymi walczył przez tyle lat. Nie opuścił ludzi tak jak
Mikołajczyk. Gdyby myślał pragmatycznie, to by przecież podpisał tę współpracę
z UB i koniec. Ale on wziął na siebie odpowiedzialność za honor polskiego
żołnierza.
Spodziewał się, że komuniści go
zamordują?
- Nie. Liczył się z aresztowaniem, ale nie sądził, że dostanie karę śmierci. Po
powrocie z sowieckich łagrów nie prowadził przecież walki zbrojnej przeciwko
Związkowi Sowieckiemu.
I nie poszedł na żaden układ, nie
podjął żadnej gry z władzą. Za to zapłacił najwyższą cenę.
- Ważne jest przesłanie tego filmu: odmowa mojego ojca na współpracę z UB
dokumentuje, że niekoniecznie trzeba było się zgadzać na kolaborację. Niestety,
teraz bohaterami są ludzie, którzy się złamali.
Dziękuję za rozmowę.
Małgorzata Rutkowska