Orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie ścigania mordów sądowych
utrudnia postawienie przed wymiarem sprawiedliwości ich sprawców

Mordy sądowe bez rozliczenia

Nawet kilkudziesięciu uczestników mordów sądowych z okresu komunistycznego żyje jeszcze w Polsce - oceniają historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Prowadzono wobec nich i prowadzi się nadal śledztwa. Jednak mimo kilku spraw sądowych żaden z sędziów czy prokuratorów nie został skazany. Sądy uznawały bowiem, że oskarżeni nie przekroczyli swoich uprawnień albo że chroni ich immunitet sędziowski. Prokuratorzy IPN przyznają, iż mordy sądowe są trudne do udowodnienia.

Mimo wieloletnich badań historyków nadal nie wiadomo, ile dokładnie komunistyczne sądy wydały wyroków śmierci na tle politycznym, posługując się fałszywymi oskarżeniami. - Badania na ten temat trwają. Ustaliliśmy, że w latach 1944-1956 wydano i w większości wykonano ok. 8 tys. wyroków śmierci - mówi dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, naczelnik pionu edukacyjnego IPN we Wrocławiu. Dodaje, że jest stanowczo za wcześnie, aby oszacować, ile wśród nich było wyroków politycznych "i powiedzieć, że np. było to 1,5 tys. albo 3 tys., a może 700 takich spraw". Szwagrzyk przyznaje, że o ile historycy dawno już dokonali oceny postaw członków stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości, o tyle sądom do tej pory się o tyle nie udaje. IPN prowadził lub nadal prowadzi kilkadziesiąt śledztw zarówno przeciwko stalinowskim sędziom, jak i prokuratorom w sprawie mordów sądowych, niestety bez większych efektów. - Do dzisiaj rzeczywiście nie skazano w Polsce żadnego sędziego, żadnego prokuratora wojskowego, bo to, że w siedmiu przypadkach postawiono ich przed sądem, nic nie oznacza, dlatego że we wszystkich sprawach o popełnienie zbrodni komunistycznych wyroki były uniewinniające - podkreśla. Jedną z takich nierozliczonych spraw jest mord sądowy na gen. Auguście Fieldorfie "Nilu". - Przez kilkanaście lat starałam się, aby pociągnąć do odpowiedzialności winnych śmierci mojego ojca, niestety bez rezultatu - mówi Maria Fieldorf-Czarska, córka dowódcy Kedywu. -
Okazało się, że część osób odpowiedzialnych wyjechała do Palestyny, a część zmarła - dodaje. Śledztwo rozpoczęło się co prawda już w 1992 r., ale nie przyniosło żadnych rezultatów. Okazało się, że większość z osób zamieszanych w proces "Nila" nie żyje, a niektórzy, jak Helena Wolińska-Brus, znaleźli się poza granicami kraju. Do chwili jej śmierci nie udały się kilkakrotne próby jej ekstradycji. Także sędzia Maria Gurowska, która wydała wyrok, zmarła, gdy miał się rozpocząć proces wobec niej - w 1998 roku. Wobec żyjących: Alicji Graff, która podpisała nakaz wykonania wyroku na "Nilu", Witolda Gatnera, nadzorującego wykonanie wyroku, oraz Kazimierza Górskiego, który sporządził sfabrykowany akt oskarżenia, sąd okręgowy uznał ostatecznie w 2001 r., że nie popełnili oni przestępstwa, i umorzył prawomocnie postępowanie. W 2006 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie w odpowiedzi na pismo Marii Fieldorf-Czarskiej stwierdziła, "że kolejne pani pisma w tej sprawie, jeżeli nie zostaną przedstawione nowe okoliczności bądź argumenty (...) zostaną pozostawione bez dalszego biegu". Po odmownych decyzjach prokuratur i sądów Maria Fieldorf-Czarska zwróciła się do Ministerstwa Sprawiedliwości w okresie rządów PiS, ale nie doczekała się żadnej reakcji. Również przedstawiciele IPN deklarowali w tej sprawie gotowość działania.
Pion śledczy IPN prowadzi obecnie dwadzieścia kilka śledztw zarówno w sprawie mordów sądowych i przeciwko stalinowskim sędziom, jak i prokuratorom.
Prokurator z warszawskiego pionu śledczego IPN Małgorzata Kuźniar-Plota powiedziała nam, że w sprawie mordów sądowych skierowano wiele aktów oskarżenia, ale sądy umarzały postępowania albo uniewinniały oskarżonych. - Są to trudne sprawy - przyznaje prokurator, która sama występowała w jednej z nich - w procesie
Czesława Łapińskiego, oskarżyciela rtm. Witolda Pileckiego. Kuźniar-Plota wskazuje, że orzeczenie Sądu Najwyższego zasadniczo dopuszcza ściganie mordów sądowych, ale trzeba w procesie udowodnić, że sędzia wydał wyrok skazujący przy braku dowodów winy albo że miał świadomość niezgodnego z prawem wymuszenia dowodów, np. w wyniku tortur. Upływ czasu powoduje, że świadków zdarzeń jest coraz mniej i dlatego konieczne jest opieranie się na dokumentach.
Szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel już wcześniej w rozmowie z nami mówił, że te sprawy są "specyficzne". - Musimy ocenić, czy ówczesny sąd wydający to orzeczenie miał świadomość, że poprzez majestat rozprawy sądowej skazuje kogoś na śmierć bez dowodów. Wchodzimy tutaj w obszar czysto prawniczych spekulacji, czy sąd miał świadomość, że dowody są spreparowane. W tych sprawach każdy przypadek wymaga szczegółowej oceny i analizy - podkreślał, przyznając, że mord sądowy jest niestety trudny do udowodnienia.
Jak bardzo - pokazuje praktyka sądowa. W 2003 r. zapadł wyrok wobec sędziego wojskowego
płk. Tadeusza Nizielskiego, który przez wiele lat był także sędzią Izby Wojskowej Sądu Najwyższego. Skazano go akurat w sprawie nie mordu sądowego, ale bezprawnego pozbawienia wolności. Jednak po złożonym odwołaniu sąd uznał, że Nizielskiego chroni immunitet sędziowski.
Odpowiedzialności uniknął stalinowski prokurator Wacław Lange. Sąd zwrócił sprawę do IPN, ponieważ wydane na podstawie jego oskarżeń wyroki są prawomocne i dopóki nie zostaną uchylone, nie ma podstaw do jego sądzenia. IPN oskarżał go o to, że żądał w stosunku do 15 żołnierzy Armii Krajowej i osób im pomagających. Wszyscy zostali straceni. Według ustaleń prokuratora, procesy trwały zaledwie kilkanaście minut i odbywały się bez akt i spisywania protokołów.
W Poznaniu wojskowy okręgowy sąd uniewinnił
płk. Wacława Krzyżanowskiego, którego IPN oskarżył o podżeganie w 1946 r. składu sędziowskiego do wymierzenia Danucie Siedzikównie "Ince" kary śmierci. Według sądu, nie można jednoznacznie ustalić, jaką rolę odegrał w procesie Krzyżanowski, a wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.
Niemrawość w rozliczaniu stalinowskich zbrodni w latach 90. (poprzedniczka IPN - główna Komisja Badania Zbrodni na Narodzie Polskim - nie miała uprawnień śledczych) zaowocowała tym, że wielu z nich zmarło, zanim zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Niektórzy już w czasie śledztwa lub procesu, jak wspomniani sędzia Górowska i prokurator Łapiński. W przypadku innych nie udała się próba ekstradycji, jak w przypadku
Wolińskiej-Brus czy Antona Skulbaszewskiego, byłego wiceszefa Informacji Wojskowej i sowieckiego "doradcy". Prowadził on sprawę gen. Stanisława Tatara. W latach 90. wojskowa prokuratura wystąpiła o jego wydanie, zarzucając mu przyczynienie się do mordu sądowego 20 oficerów Wojska Polskiego. Ukraina, gdzie mieszka, odpowiedziała, że te przestępstwa w świetle ich prawa uległy już przedawnieniu.
Zenon Baranowski

Web414 BEZKARNOSC MORDOW SADOWYCH W PRL W LATACH 1944 DO 1956 A BYLO ICH PONAD 8000 !

Z dr. hab. Krzysztofem Szwagrzykiem, naczelnikiem pionu edukacyjnego IPN we Wroclawiu, rozmawia Zenon Baranowski

Wiemy, ile dopuszczono sie mordow sadowych w okresie komunistycznym?
- Badania na ten temat trwaja. Ustalilismy, ze w latach 1944-1956 wydano i w wiekszosci wykonano okolo osmiu tysiecy wyrokow smieci. Mowimy tutaj zarowno o sadach powszechnych, jak i wojskowych. Natomiast zeby odpowiedziec na pytanie, ile wsrod tych spraw bylo politycznych procesow, musimy kazda sprawe gruntownie przebadac. Nie ma innej mozliwosci na uzyskanie takich informacji. Znamy wiele takich spraw, znamy nazwiska, ale zeby pokusic sie o oszacowanie ich liczby i powiedziec, ze np. bylo to poltora tysiaca albo trzy tysiace, a moze siedemset takich spraw - to jest na to stanowczo za wczesnie.

Samo zestawienie liczbowe wyrokow smierci niewiele daje...
- W latach stalinowskich sady orzekaly nie tylko i wylacznie w sprawach politycznych, ale takze w sprawach kryminalnych i zbrodniarzy hitlerowskich. I zeby z tych wszystkich spraw wylowic sprawy polityczne, to jest - jak powiedzialem - niezwykle dlugotrwaly proces badawczy. Prosze zwrocic uwage, ze jezeli nie znamy sprawy, nie znamy czlowieka i np. spojrzymy jedynie w akta sadowe, moglibysmy popelnic ogromny blad. Znamy przypadki zolnierzy Armii Krajowej, ktorzy byli skazani z dekretu z 31 sierpnia 1944 r., a byl to dekret o wymiarze kary dla faszystowsko-hiterowskich zbrodniarzy wojennych.

Mozna sie spodziewac w najblizszym czasie ustalania tej liczby?
- W ciagu najblizszych kilku lat mysle, ze mozna sie spodziewac podania pelnej liczby osob, ktore w Polsce dostaly wyroki smierci z powodow politycznych oraz ile z tych wyrokow zostalo potem wykonanych.

Powiedzial Pan - osiem tysiecy wyrokow skazujacych. A ile z nich zostalo wykonanych?
- Historycy, w zaleznosci od sposobu obliczania, podaja, ze wykonano od 3 do 4,5 tys. wyrokow, czyli mozemy powiedziec, ze okolo polowy.

Jednym z takich mordow sadowych byla sprawa gen. Augusta Fieldorfa...
- Wyjatkowosc sprawy gen. Fieldorfa polega na tym, ze byl to najwyzszy ranga oficer Polskiego Panstwa Podziemnego stracony po wojnie przez sady komunistyczne. A druga wyjatkowosc polega na tym, ze ten czlowiek skazany byl przez sadownictwo powszechne i powieszony jak pospolity przestepca albo zbrodniarz hitlerowski. I na tym polega ta wyjatkowosc, ale podobnych spraw mielismy w tamtym okresie bardzo duzo.

Ile osob, ktore byly uczestnikami takich procesow, moze jeszcze zyc obecnie?
- W skali calego kraju to jest kilkadziesiat osob.
Najbardziej znana postac, czlowiek, ktory zajmowal najwyzsze stanowisko, to plk Kazimierz Graff, zyjacy w Warszawie do dzisiaj. Do 1950 r. byl zastepca naczelnego prokuratora wojskowego. Jego decyzje widnieja na wielu dokumentach sadowych z tamtego okresu. Ale nie jest jedyna postacia. Do dzisiaj rzeczywiscie nie skazano w Polsce zadnego sedziego, zadnego prokuratora wojskowego, bo to, ze w siedmiu przypadkach postawiono ich przed sadem, nic nie oznacza, dlatego ze we wszystkich sprawach o popelnienie zbrodni komunistycznych wyroki byly uniewinniajace.

Tutaj historycy latwiej dokonuja rozliczenia niz sady...
- Rozmijamy sie tutaj calkowicie. Doswiadczenie, wiedza historykow sa tutaj zupelnie inne niz potem te wyroki, ktore zapadaja. Niestety, tak sie dzieje, ale wolalbym nie komentowac, dlaczego.

Dziekuje za rozmowe.