Upadek nestora
25-04-2009,
W dziedzinie horrendalnych (z podkreśleniem
źródłosłowu horror) pomysłów na ochronę Wałęsy przed jego własną przeszłością
trudno się wyróżnić.
Ale pan Stanisław Podemski, któremu się
to udało, nie jest byle kim; latami oprowadzał swych czytelników po
zawiłościach prawa, starając się ich przy tym przekonać, że ma ono w sobie
jakiegoś ducha, i że jest to duch sprawiedliwości, która każe równo traktować
każdego bez względu na jego społeczną pozycję.
Dziś doradza państwu polskiemu, w jaki
sposób ma ukarać bezczelnego szczeniaka za napisanie o Wałęsie prawdy, w
sytuacji, gdy, niestety, osławiony paragraf 212, najlepiej się do tego nadający
(bo, jak niedawno pisałem, uznający za przestępstwo ujawnienie informacji
podważającej zaufanie do osoby publicznej bez względu na to, czy jest ona
fałszywa, czy prawdziwa) „cieszy się złą reputacją” w Europejskim Trybunale
Praw Człowieka. I gdy Sejm, mimo całkowitego przejęcia go przez siły jedynie
słuszne, nie stworzył jeszcze specjalnego prawa na wzór Polski sanacyjnej albo
współczesnej Białorusi i Rosji, które by jasno określało odpowiedzialność karną
za uwłaczanie czci Ukochanego Przywódcy.
Podemskiemu nie chodzi o samo zgnojenie
młodego historyka − nie ma wątpliwości, że do tego wystarczy Wałęsie
procedura cywilna i najlepsi adwokaci, których zapewne zatrudni (nie wspomina,
że może on też liczyć na panią sędzię zachowującą się podczas rozprawy tak,
jakby chciała wyskoczyć zza stołu i prosić idola o złożenie jej autografu na
dekolcie – widywało się już takie). I że nie potrzebuje on w tym zbożnym dziele
pomocy. Chodzi tylko o to, aby w egzekucji na Zyzaku wzięło symbolicznie udział
państwo polskie. Żeby było wiadomo, że nie jest to tylko egzekucja byłego
prezydenta, potężnego kolesia, przyjaciela wszystkich przyjaciół, na skromnym
magistrze, który miał śmiałość wleźć mu w drogę − ale że to Państwo w
całym majestacie bierze za mordę.
Nie wiem, czy pan Stanisław Podemski ma
świadomość nikczemności całej sprawy. Może szczerze uważa, że pisanie o czyimś
nieślubnym dziecku, wywlekanie jego życia prywatnego, to podłość? Sam bym się z
nim zgodził, gdyby to o dziecko chodziło. Ale kiedy w tuszowanie istnienia
owego dziecka włączają się służby specjalne, kiedy smutni panowie konfiskują
nie wiadomo jakim prawem dokumenty ze szkoły i zakładu pracy, czyszczą archiwa
policyjne, gdy prezydent, który tak sobie poczyna z demokracją, osobiście
dobiera się do świadectw swej przeszłości − to chyba zmienia sprawę? Czy
nie zmienia? Co by na takie nadużywanie władzy powiedział dawny Podemski,
którego publikacje jeszcze pamiętam?
Może Podemski aż tak się nie zmienił,
może po prostu nie śledzi zbyt uważnie informacji − przyznajmy, że są
media, które bardzo starannie chronią swych odbiorców przed dysonansem
poznawczym. Może więc nie i nie wie, że to „obrzydliwe, żałosne, wyssane z
palca oszczerstwo” potwierdzają zgodnie za każdym razem pytani o nie bynajmniej
nie anonimowo mieszkańcy rodzinnych stron byłego prezydenta − z wyjątkiem
dwojga, którzy przypadkiem też noszą nazwisko Wałęsa? Może nie czytał naszego
wywiadu z Arkadiuszem Rybickim, który broniąc Wałęsy, niechcący go sypie,
mówiąc, że „wykiwał” komunę – no, a na czym to kiwanie polegało, jak nie na
przekonaniu jej, że jest jej posłusznym agentem? (Już pomijam ogólny ton jego
wypowiedzi, że nie to, by Zyzak nie napisał prawdy, ale z niesłusznych pozycji
i niewłaściwie ją zinterpretował.) Może nawet nie słucha samego Wałęsy, który
między kolejnymi bełkotliwymi i nie dającymi się ze sobą pogodzić zaprzeczeniami
(„nigdy się nie spotykałem − oczywiście, że się musiałem spotykać – nic
podpisałem – podpisałem, ale nic ważnego − nie mówiłem – mówiłem – mogłem
kogoś wsypać, ale tylko niechcący” etc.) sugeruje mniej więcej to samo, że,
oczywiście, „rozmawiał” i „grał”, „bo by go zabili”?
A może panu Podemskiemu nic nie zgrzyta
w tej szczególnej logice: Wałęsa nie miał żadnego nieślubnego dziecka, a
zresztą to nie on rzucił jego matkę, tylko ona się z nim żenić nie chciała? UOP
nigdy nie zabierał żadnych dokumentów dotyczących Wałęsy, a zresztą w 2001 roku
wszystkie oddał? Do diabła, nawet z tą żałosną kropielnicą − kpił Wałęsa,
że jak niby to możliwe, skoro kropielnica jest na wysokości metra, metra
dwadzieścia, a przecież w materiale „Wiadomości” TVP każdy widz mógł na własne
oczy zobaczyć, że TA akurat kropielnica, w TYM akurat kościele jest właśnie
wyjątkowo nisko, na wysokości kolan? Nawet w tak drobnej sprawie Wałęsa nie
potrafił odruchowo nie skłamać! Mówiąc moim ukochanym filmem: „Ten człowiek
słowa prawdy w życiu nie powiedział!”
To już sprawa pana Podemskiego, jak się
ułożył ze swoim sumieniem, by wypisywać podobne paskudztwa. Ja się tylko
zastanawiam, po co to wszystko było. Po co było „kiwać” komunę, robić tyle
krzyku i w ogóle – skoro mogliśmy mieć dzisiaj z tych samych paragrafów taki
sam proces, z równie potężna propagandową asystą, za uwłaczanie czci
Jaruzelskiego, a nie Wałęsy, i za „rozpowszechnianie fałszywych wieści o
naturze ustroju PRL”, a nie III RP. Naprawdę, tyle zmieniać, żeby końcu zobaczyć,
jak mało się zmieniło?
Koalicja
zmienia IPN
25-o4-2009
Nowa ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej. W najbliższych dniach PO złoży ją w Sejmie. Partia Tuska chce wymienić skład Kolegium Instytutu i zwiększyć jego kompetencje kosztem uprawnień prezesa. Ale Janusz Kurtyka utrzyma stanowisko szefa do końca kadencji
autor zdjęcia: Przemek Wierzchowski
źródło: Fotorzepa
Partia Donalda Tuska uważa, że IPN jest
upolityczniony i zmonopolizował badania naukowe
Prace nad projektem zmian w Instytucie
Pamięci Narodowej dobiegają końca. Najprawdopodobniej zostanie on zgłoszony w
Sejmie wspólnie przez PO i PSL. Jego główne założenia polegają na ograniczeniu
roli prezesa Instytutu i wzmocnieniu Kolegium IPN. – Najważniejsze decyzje w
Instytucie powinny zapadać kolegialnie – mówi Zbigniew Chlebowski,
przewodniczący Klubu Platformy.
Dziś Kolegium liczy 11 osób. Platforma
nie zamierza zmienić jego liczebności, za to chce zaostrzyć kryteria, na
podstawie których dobierani są jego członkowie. Żeby w Kolegium zasiadali nie
politycy, ale naukowcy, i to z tytułem co najmniej doktora habilitowanego, np.
prawa, socjologii, historii. Kandydaci do tego gremium będą musieli otrzymać
rekomendację co najmniej dwóch senatów uczelni państwowych i być może także
Krajowej Rady Sądownictwa – tu jeszcze nie ma decyzji.
W momencie wejścia w życie nowej ustawy
kadencja obecnego Kolegium automatycznie się skończy. Co będzie z prezesem IPN
Januszem Kurtyką? – Nie chcemy skrócenia jego kadencji – podkreśla Chlebowski.
W PO pojawił się pomysł, by prezes
został jednocześnie szefem Kolegium. – Taki model funkcjonuje dziś w NBP: jego
prezes jest szefem Rady Polityki Pieniężnej – mówi Chlebowski.
Skąd pomysł zmiany ustawy o IPN?
Platforma zarzuca Instytutowi upolitycznienie. Uważa też, że „zmonopolizował on
badania”. Dlatego w projekcie zapisano, iż nowe Kolegium będzie mieć pieniądze,
które przeznaczy w drodze konkursu na badania prowadzone przez inne instytucje.
Mimo wcześniejszych spekulacji medialnych PO nie zamierza wyłączać z Instytutu
pionu śledczego.
Ale w partii Tuska nie ma tu
jednomyślności. Jarosław Gowin ma nieco inny pomysł na uzdrowienie sytuacji w
IPN. – Słuszny jest postulat wymiany Kolegium i zwiększenia kompetencji
instytucji akademickich przy wyłanianiu kandydatów do niego. Ale sporny wydaje
mi się pomysł rozszerzenia kompetencji Kolegium. To niesie ryzyko zaburzenia
sprawnego zarządzania dużą instytucją, jaką jest IPN – mówi „Rz” Gowin.
Jego zdaniem rozszerzenie kompetencji
Kolegium powinno dotyczyć spraw nadzorczych, nie decyzyjnych. – Błędem byłoby
forsowanie zmian, które ograniczałyby uprawnienia prezesa tylko ze względu na
kontrowersje, które wywołuje sposób jego kierowania IPN – dodaje.
Propozycje w sprawie IPN szykuje też
Klub Lewicy. Lecz zatrzymał się na etapie założeń. Wedle nich Instytut byłby
zlikwidowany, esbeckie teczki trafiłyby do Archiwum Akt Nowych, a zadania
śledcze placówki przejęłaby prokuratura. Natomiast pieniądze przydzielane IPN
można by przeznaczyć na granty dla instytucji naukowych, które prowadziłyby
badania materiałów archiwalnych.
Zanim ich projekt przybierze ostateczny
kształt, Lewica chce zorganizować konferencję naukową o przyszłości IPN. Według
Witolda Gintowta-Dziewałtowskiego odbędzie się ona w najbliższych trzech
tygodniach. Projekt PO poseł SLD ocenia sceptycznie. Dlaczego? – Bo dotyczy
personaliów. PO chciałaby ograniczyć władzę Kurtyki, najlepiej pozbyć się go z
IPN, a to nie uzdrowi sytuacji w nim – mówi.
Zdaniem Sławomira Radonia,
wiceprzewodniczącego Kolegium IPN: – Przekazanie zasobu Instytutu, np. do
Archiwum Akt Nowych, to sposób, by te dokumenty zamknąć. Przejmowanie ich
trwałoby latami, w tym czasie byłyby niedostępne.
Przymiarki PO do zmian
Pierwszy raz Platforma Obywatelska zaczęła mówić o zmianie ustawy o
Instytucie Pamięci Narodowej tuż po powołaniu rządu w grudniu 2007 roku. Prace
nad odpowiednim projektem rozpoczął wówczas poseł PO Andrzej Czuma, obecny
minister sprawiedliwości. Czuma chciał ograniczyć liczbę osób podlegających
lustracji do 10 tysięcy funkcjonariuszy piastujących najważniejsze funkcje w
państwie. Tylko do ich teczek dostęp byłby otwarty. Reszta miała być tajna.
Czuma postulował także wyraźniejsze wyodrębnienie działu badawczego Instytutu
od jego pionu prokuratorskiego.
Kilka miesięcy temu prace nad nowelizacją ustawy przejął poseł PO Sebastian
Karpiniuk. Na zlecenie Platformy prawnicy przygotowali kilka wariantów
projektu.
Zakładały one między innymi likwidację Biura Lustracyjnego, a także
otwarcie dostępu do teczek, z wyłączeniem tej ich części, która zawierała tzw.
dane wrażliwe – dotyczące życia prywatnego. Nadal osoby publiczne miałyby
składać oświadczenia lustracyjne, ale z ustawy miało zniknąć pojęcie „kłamstwo
lustracyjne”.
—dok
Prokuratura
podejrzewa Cenckiewicza i Gontarczyka o ujawnienie notatki UOP
22-04-2009 19:09
Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy prowadzi śledztwo w sprawie możliwości ujawnienia tajnych dokumentów w wydanej przez IPN książce Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".
autor zdjęcia: Rafał Guz
źródło: Fotorzepa
Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk
·
SB a Lech Wałęsa str. 471.pdf
·
SB a Lech Wałęsa str. 472.pdf
·
SB a Lech Wałęsa str. 473.pdf
·
SB a Lech Wałęsa str. 474.pdf
·
Wpływ mrówki na
układ planet
·
Wałęsa naprawdę
wykiwał komunę
W załączniku publikujemy strony
471- 474 książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii"
Za co prokuratura ściga Gontarczyka i
Cenckiewicza? Jak się dowiedzieliśmy, w śledztwie chodzi o ujawnioną przez
historyków notatkę służbową z UOP z 1991.
Rzecznik bydgoskiej prokuratury Jan
Bednarek poinformował tylko (potwierdzając informację portalu trojmiasto.pl),
że "śledztwo dotyczy ujawnienia w 2008 r. tajemnicy państwowej przez
zamieszczenie w jawnym dokumencie treści zawartych w dokumencie objętym
klauzulą tajności".
– Postępowanie zostało wszczęte 9
stycznia przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku, ale Prokuratura Apelacyjna
przekazała nam sprawę do prowadzenia w połowie marca - powiedział rzecznik.
Zarówno Bednarek, jak i rzeczniczka gdańskiej Prokuratury Okręgowej Grażyna
Wawryniuk odmówili podania, jakich dokumentów dotyczy śledztwo, argumentując to
klauzulą tajności postępowania.
"Rz" ustaliła, że źródłem
kłopotów historyków jest dokument umieszczony przez nich na stronach 471- 474
książki "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". To sporządzona
20 czerwca 1991 roku notatka służbowa por. Krzysztofa Bolina z delegatury UOP w
Gdańsku. Dokument opisuje oględziny akt sprawy obiektowej kryptonim
"Arka".
W dokumencie UOP jest informacja, że w
aktach tej sprawy jest notatka oficera SB Edwarda Graczyka z rozmowy
przeprowadzonej z Lechem Wałęsą 19 grudnia 1970 roku. Poza tym jest informacja
o tym, że doniesienia od TW "Bolka" przejmował czasami rezydent
wydziału III KW MO w Gdańsku o ps. "Madziar". Funkcjonariusz UOP
napisał też w notatce, że "Arkę" SB wszczęła w 1971 roku w sprawie
Stoczni Gdańskiej.
Śledztwo jest prowadzone "w
sprawie", co oznacza, że dotychczas nikomu nie postawiono zarzutów.
Prokuratorzy mają wyjaśnić, czy doszło do naruszenia art. 265 par. 1 Kodeksu
karnego, który za "ujawnienie lub wbrew ustawie wykorzystanie informacji
stanowiących tajemnicę państwową" przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat
pozbawienia wolności.
- To jest zupełny absurd, państwo
policyjne i nagonka polityczna - tak Piotr Gontarczyk komentuje w rozmowie z
TVN24 podejrzenia o ujawnieniu tajemnicy państwowej.
Książka "SB a Lech Wałęsa.
Przyczynek do biografii" ukazała się w połowie zeszłego roku. Jej autorzy
postawili tezę, że Wałęsa w latach 70. był tajnym współpracownikiem SB.
Publikacja wywołała wiele kontrowersji.
Cenckiewicz i Gontarczyk w pracy korzystali z dokumentów SB i MSW
oraz pochodzących z 90. lat dokumentów UOP przechowywanych w archiwach ABW.
W książce opublikowano m.in. tajne dokumenty UOP związane ze sprawą
"wypożyczenia" w 1992 r. przez ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsę akt
agenta "Bolka" (które wróciły zdekompletowane), zaginięcia innych akt
SB w UOP w Gdańsku, a także przejęcia innych akt SB podczas tajnej akcji UOP w
1993 r. u b. oficerów SB w Gdańsku. W opublikowanych w książce dokumentach nie
zamieszczono chronionych prawem danych oficerów UOP.
W czerwcu 2008 r. rzeczniczka ABW mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska
informowała, że w 2007 r. ABW - jako następca prawny UOP - odtajniła na wniosek
IPN dokumenty opublikowane w książce o Wałęsie. Dodała, że IPN wystosował wtedy
podziękowania dla ABW. - Proces odtajnienia dokumentów będzie ponownie
przeanalizowany - mówiła rzeczniczka ABW, nie rozwijając wówczas tej
wypowiedzi. - Nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie - powiedziała zaś dziś.
Zgodnie z prawem ABW odpowiada za zachowanie tajemnic państwowych i jest
uprawniona do badania przypadków ich ujawnienia.
Uniwersytet
Jagielloński nie dostanie 200 mln na rozbudowę kampusu - poinformowała TVN24. -
Rząd chce, żeby Senat cofnął dotację. Sprawa wydaje się przesądzona - mówi
krakowski senator Janusz Sepioł.
Dlaczego rząd chce obciąć dotację dla UJ? Oficjalnie powodem są względy
finansowe. Nieoficjalnie - rewanż za osławioną pracę magisterską Pawła Zyzaka.
Oparta na pracy magisterskiej Pawła Zyzaka książka "Lech Wałęsa. Idea i
historia" wywołała burzę. Zyzak napisał w niej m.in., że Wałęsa miał
nieślubne dziecko i był agentem SB.
Praca Zyzaka uderzyła też w Uniwersytet Jagielloński. Minister nauki i
szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka zapowiedziała kontrolę. Później jednak ją
odwołała. Padły pytania o standardy uczelni, która przyjęła pracę opartą na -
zdaniem wielu historyków - wątpliwych źródłach.
Web413Cd2
sukcesow Bolka
Łzy Lecha Wałęsy podczas laudacji
Milczanowskiego
Były prezydent Lech Wałęsa otrzymał w
poniedziałek w Szczecinie na Zamku Książąt Pomorskich akt nadania mu tytułu
honorowego obywatela tego miasta. Były prezydent dostał także symboliczne
klucze do bram miasta.
Akt wręczył Lechowi Wałęsie
przewodniczący Rady Miasta Szczecina Bazyli Baran
podczas uroczystej sesji Rady.
Tytuł honorowego obywatela Szczecina otrzymało do tej pory pięć osób.
Wyróżnienie to dostali Jan Paweł II,
prof. Aleksander Wolszczan, Władysław Bartoszewski,
abp Kazimierz Majdański i
jezuita Hubert Czuma.
Przewodniczący Rady Miasta Szczecina Bazyli Baran otwierając uroczystą sesję
podkreślił, że tytuł honorowego obywatela Szczecina jest wyrazem najwyższego
uznania.
Uchwałę nadającą tytuł radni przyjęli we wrześniu ub.r. głosami PO. Przeciwko
byli radni PiS. Radni SLD wstrzymali się od głosu. Propozycję nadania
honorowego obywatelstwa Wałęsie zgłosiło Stowarzyszenie "Czas - Przestrzeń
- Tożsamość".
Jak przypomniał Baran, wśród honorowych obywateli Szczecina są m.in. Władysław
Bartoszewski i abp Kazimierz Majdański. - Te nazwiska wskazują do jakich
wartości się odnosimy. Cieszymy się, że jest pan z nami - zwrócił się do Lecha
Wałęsy.
Na uroczystość zostali zaproszeni prezydenci polskich miast, które przed
Szczecinem uhonorowały Lecha Wałęsę, a także przedstawiciele miast
wojewódzkich.
Lokalni działacze PiS zapowiedzieli wcześniej, że nie wezmą udziału w
uroczystej sesji Rady Miasta.
Lech Wałęsa rozpłakał się podczas laudacji jaką wygłaszał Andrzej Milczanowski.
- Wiem dobrze jaką cenę Lech Wałęsa płacił i nadal płaci za swoją wierną
postawę - mówił Milczanowski.
- Dla Lecha Wałęsy najważniejsze jest dobro Polski - mówił Milczanowski.
"Walesa" to polski znak
firmowy
Nazwisko "Walesa" to polski znak firmowy na całym świecie -
powiedział Andrzej Milczanowski w laudacji podczas uroczystości wręczenia
Lechowi Wałęsie aktu nadania honorowego obywatela Szczecina, która odbywa się
na Zamku Książąt Pomorskich.
Jak podkreślił, tytuł ten jest wyrazem docenienia nie tylko ogromnych zasług,
ale także przekonania, co dalszego aktywnego służenia przez Lecha Wałęsę
Polsce.
Milczanowski przypomniał drogę życiowa b. prezydenta. Podkreślał, że był on
niekwestionowanym przywódcą. - Droga Lecha Wałęsy to droga nieustannej walki i
ogromnej odpowiedzialności także za losy Polski - podkreślił. Wiem jak ogromna
cenę płaci za wierną służbę Polsce - dodał.
Jak dodał, Wałęsa spotyka się z "oszczerstwami i pomówieniami", ale
był i jest osobą integrującą ludzi i wyciągającą rękę do oponentów. Dla Lecha
Wałęsy najważniejsze jest dobro Polski - mówił.
Przed uroczystością Wałęsa nawiązując do sytuacji Stoczni Szczecińskiej powiedział
dziennikarzom, że Gdańsk i Szczecin to miasta bliźniacze: Szczecin odegrał
wielką rolę w wielkiej przebudowie, teraz ma problemy. - Powinniśmy spotykać
się, dyskutować, szukać rozwiązania. Cieszę się, że wreszcie do Szczecina
przyjechałem, że w jakiś sposób zostałem włączony w szczecińskie problemy -
mówił.
Zaczepiony przy wejściu na dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich przez
stoczniowca, który stracił pracę i prosił o pomoc w ratowaniu stoczni prezydent
odpowiedział: "Gdyby było rozwiązanie sam bym jeszcze raz skoczył przez
płot, ale tu nie ma rozwiązania. Musimy znaleźć rozwiązanie, ale nie takimi
metodami, musimy lepiej wybierać".
From: Marek Chrapan <marek.chrapan@hotmail.com>
To: marekchrapan@yahoo.co.uk
Cc: Marek Chrapan <marek_chrapan@poczta.onet.pl>
Sent: Monday, 20 April, 2009 17:08:34
Subject: TYTUŁY "PROFESORSKIE" W DZISIEJSZEJ POLSCE
Parokrotnie "wyżywałem się" na
ostatnio "wypuszczanych" absolwentach Polskich uczelni
jako niedouczonych, najwyżej na poziomie policealnych szkól z okresu komuny.
Zdażało mi się pisać i o nauczycielach akademickich "nauczających"
tego typu absolwentow, jak np. o L. Balcerowiczu - jaki poziom może
wynieść sluchacz "wykładów" tego podwójnego agenta przez specsłużby
wywindowanego do "profesury" ? Media w końcu po
ujawnieniu prawdy przestały mówić o "planie Balcerowicza" -
czyli bandyckiej grabieży, niszczenie gospodarki Narodowej - opracowanego
przez EWGowskie specsłużby, głownie w Anglii, a zleconego Balcerowiczowi do
realizacji dając mu do "pomocy" nadzorcę - obecnego
ministra finansów. Tu nasuwa sie pytanie : czy on rozumiał co się kryje pod tym
planem ? - Jeżeli na powaznie przyjmie się jego zasadniczą wypowiedź ze
stycznia 1990 roku " za pół roku będzie poprawa warunków
życiowych" należy wątpić czy cokolwiek rozumiał (dla większości Narodu po 20
latach poziom jest niższy niż w 1990 roku, m.inn. i mój mimo ze co roku
pracuję ok. 8 m-cy w Anglii) -
był maszynką do wykonywania poleceń, tak zresztą jest do dzisiaj. Czego
więc możemy spodziewać się po "wykształconych" przez niego
"ekonomistach" ?
W sobotnim "Dzienniku" inni "profesorowie" rozwinęli dyskusję o przyczynach zwrotu swiadomości
Narodu na temat "przywództwa" L. Wałesy w tzw.
"transformacji ustrojowej". I tu też zacząłem się zastanawiać,
kto i za co pozwolił im zrobić doktoraty, habilitację i w koncu
nadał tytuły profesorskie ? W dyskusji wypowiadają się jakby byli
oderwani od realiów, nie rozumiejący tego co się dzieje w Kraju. Ich interpretacja powodow odwracania się ludzi od
Wałęsy kiedyś głosujących na niego jest tak absurdalna ze aż niewiarygona
w ustach z tytułami "profesorskimi", niestety, wypowiedzi
autoryzowane.. Nie mogą zrozumieć ze głosowano na Wałęsę w przekonaniu o jego
faktycznym przywództwie i patriotyźmie, z chęci naprawy stosunków społecznych,
gospodarczych, z chęci poprawy swojego bytu materialnego ( o czym sugestywnie przekonywano,
jak np. zakładowych wczasach, koloniach. Mowiono po co Wam darmowe wczasy czy
kolonie dla dzieci, pieniadze na to przeznaczane przez zakład dojdą do Waszych uposażeń
i o tyle wzrosną płace. A jak "wzrosły" płace odczuła większość
Narodu nie mająca nawet co włożyć do "garnka", a większość dzieci
nawet nie rozumie już słowa "kolonie", rozumie natomiast bardzo
dobrze "głód") . Na Wałęsę głosowali nawet ci co dobrzem wiedzieli o jego
"Bolkowości" (ja też w drugiej turze). Bo nie nie dopuszczali do
swiadomości możliwość takiego "przekrętu" przez
"przywódcę". Osobiście wydawało mi się że po uzyskaniu
"prezydentury" mając za sobą zdecydowaną większość
społeczeństwa "odetnie się" od Sbckich uwikłań i ujarzmi tę sforę. NIESTETY,
OKAZAŁO SIĘ ZE ON NAWET NIE PRÓBOWAŁ UWOLNIĆ SIĘ, WYKONYWAŁ SŁUŻALCZO POLECENIA
I PODPISYWAŁ WSZYSTKIE USTAWY BANDYCKIEJ GRABIEŻY PRZEZ SBcko-KOMUSZE I
KAPUSIOWSKIE KLIKI PRZEKSZTRAŁCAJĄCE SIĘ W MAFIĘ, RUINACJI, NISZCZENIA
GOSPODARKI OGÓLNONARODOWEJ, UBESWŁASNOWOLNIENIE WIĘKSZOŚCI NARODU, TOTALNE
ZNIEWOLENIE, UPODLENIE. (Całość opisuję
na początku swojego blogu-trzeba przewinąć do końca- www.marek-chrapan.blog.onet.pl)
Zdecydowana więksdzość Narodu to rozumie, a do panów z tytułami
"profesorskimi" to nie dociera i niedorzecznie bredzą
wynajdując jakieś idiotyczne powody "niezrozumienia" przez Naród
postawy Wałęsy. Nawet Ci niby czasami logicznie
myślący sprowadzają "Bolkowatość" Wałęsy do "incydentu" jakby
nie rozumieli że współpraca ze specsłużbami nie kończy
się nigdy. A że ona trwała przez cały czas pokazało
podpisywane przez Wałęsę przekazywanie właśnie SBcji
Ogólnonarodowej Gospodarki wypracowanej przez przeszło dwa pokolenia tym samym
spowadzając przeszło 70% Narodu do nędzy z czego ok.połowy do skrajnej nędzy i
dziesiątek tysięcy samobójstw - trwajacych do dzisiaj. TO JEST
ZASADNICZY POWÓD DZISIEJSZEGO ROZLICZANIA WAŁĘSY, ALE WKRÓTCE
PRZYJDZIE TEŻ CZAS ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA TE PRZEKRĘTY I TO NIE TYLKO WAŁĘSY ALE
CAŁEGO BANDYCKIEGO UKLADU MAGDALENKOWEGO..
Marek Chrapan
2009-04-20
Polska podjęła decyzję o wycofaniu się z
uczestnictwa w Konferencji Przeglądowej Światowej Konferencji ONZ przeciwko
Rasizmowi, Dyskryminacji Rasowej, Ksenofobii oraz Związanej z Nimi
Nietolerancji (Durban II), poinformował wieczorem rzecznik MSZ.
W połowie marca swoje zastrzeżenia do konferencji zgłosili ministrowie spraw
zagranicznych UE. Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier podkreślał
wówczas ryzyko, że pod naciskiem krajów arabskich i muzułmańskich konferencja
zmieni się w antyizraelską nagonkę w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie,
czy też za “rasizm” uzna politykę krajów UE i USA wobec świata muzułmańskiego.
W komunikacie MSZ podkreślono, że
zwalczanie i zapobieganie zjawiskom rasizmu, dyskryminacji rasowej, ksenofobii
i związanej z nimi nietolerancji, zarówno na szczeblu międzynarodowym, jak i
narodowym, są priorytetowymi zadaniami Polski w dziedzinie ochrony praw człowieka.
Polska uczestniczyła do samego końca w
przygotowaniach do konferencji, która odbędzie się w Genewie 20-24 kwietnia.
Mieliśmy nadzieję, że pozwoli ona na zjednoczenie i wzmocnienie wysiłków
społeczności międzynarodowej w walce z rasizmem we wszystkich jego przejawach,
głosi komunikat.
Niestety mamy jednak podstawy, aby
obawiać się, że Konferencja zostanie wykorzystana ponownie - tak jak miało to
miejsce w 2001 r. w Durbanie - jako forum niedopuszczalnych wystąpień, działań
sprzecznych z duchem szacunku dla innych ras i religii. Nasz szczególny
sprzeciw budzą wszelkie zapowiedzi wprowadzania w trakcie konferencji
antysemickich wątków. Nie tylko zdyskredytuje to jej przesłanie, lecz także
uniemożliwi obiektywną, merytoryczną dyskusję o problemie rasizmu, czytamy w
komunikacie.
Jednocześnie zapewniono, że Polska z
determinacją będzie kontynuować działania przeciwko przejawom rasizmu,
dyskryminacji rasowej, ksenofobii i związanej z nimi nietolerancji w celu
ostatecznego wyeliminowania tych zjawisk.
(PAP)
Aj waj, beda
krytykowac “naszych” za gaze, swietlane usa dalo dalo przykladny odpor a
tuskoland “tonkuju aluzju ponial”.
To syjoniści z
Polskimi nazwiskami zasiadający
w Rządzie,Parlamencie,zdecydowali o wystąpieniu Polski z Konferencji ONZ w
Genewie.Posunięcie ze wszech miar zrozumiałe,
uwzględniając z jaką “determinacją” Polska
walczy w Iraku,Afganistanie z przejawem
suwerenności,niepodległości tych krajów,ile wsparcia okazuje agresorom Izraela
w walce z
Palestyńczykami.Warto wiedzieć jakie państwa
bojkotują Organizację Narodów Zjednoczonych,by
zorientować się o szalonym wpływie “starszych braci” na rządy tych krajów.
To bylo
przeciez do przewidzenia. Polska od 1989 roku nie jest panstwem suwerennym i
nie prowadzi samodzielnej polityki zagranicznej. Polska pilnuje przede wszystkim
interesow Izraela a Izraelowi nie sa na reke oficjalne dyskusje w Genewie na
temat zydowskich zbrodni w Libanie, w Gazie, w Syrii i na temat izraelskiej
obecnosci wszedzie tam gdzie powstaja zarzewia swiatowych konfliktow (Irak,
Afganistan, Kosowo, Gruzja i w najblizszej przyszlosci Iran). A tak nawiasem
mowiac, nasi bracia Czesi maja duzo wiecej szczescia niz my. Najpierw Hawel
kiedy u nas TW Bolek a teraz Waclaw Klaus kiedy u nas nieudacznik Kaczynski…
Moze miedzy innymi dlatego Czesi ciesza sie w swiecie duzo wiekszym powazaniem
niz Polska. Niestety. Tylko pozazdroscic Czechom!
ZSRE JUZ DZIALA!
“Katyń” Andrzeja Wajdy jest zbyt
“niewygodny” we Włoszech, zwłaszcza dla dominującej w kulturze lewicy, i
dlatego jest pokazywany zaledwie w kilku salach kinowych - taką opinię wyraził
włoski dystrybutor Mario Mazzarotto w obszernym wywiadzie dla “Il Giornale”.
W rozmowie z dziennikiem, wydawanym przez rodzinę premiera Silvio
Berlusconiego, Mazzarotto ze szczegółami opowiedział o trudnościach, na jakie
napotykał próbując wprowadzić film do kin we Włoszech.
Jak ujawnił, wszędzie słyszał od
właścicieli kin: - To nie jest dobry moment, jest za dużo filmów.
Według jego relacji niektórzy wycofywali
się w ostatnim momencie.
- To film niewygodny, wobec którego
lewica rygorystycznie milczy - zauważył włoski dystrybutor.
Poinformował, że list w sprawie “Katynia”
wysłał do przywódcy centrolewicowej Partii Demokratycznej Dario
Franceschiniego, który mu jednak nie odpowiedział.
W rozmowie z włoskim dziennikiem
Mazzarotto powiedział, że miał również trudności z Telewizją Polską,
właścicielem praw do dystrybucji dzieła Wajdy za granicą. Podkreślił, że jeden
z jej przedstawicieli został zwolniony w trakcie negocjacji, jakie prowadzono
ze stroną włoską.
-
“Katyń” został schowany w całej Europie, sędziwy reżyser wie o wielu
dystrybutorach, którzy go kupili wyłącznie po to, by go nie pokazywać -
stwierdził Mazzarotto. Odnotował, że film został odrzucony przez dyrekcję
festiwalu w Wenecji.
Wymieniając kłopoty, z jakimi zetknął się
we Włoszech, dodał, że prawa do emisji telewizyjnej sprzedał RAI, ale zgodnie z
kontraktem nie może on zostać pokazany wcześniej niż dwa lata po premierze
kinowej.
Na pytanie dziennikarza “Il Giornale”,
czy gdyby żył polski papież, losy “Katynia”, byłyby inne, Mario Mazzarotto
odparł: - Całkowicie.
Obszerny wywiad to kolejny głos w
toczącej się od dłuższego czasu we Włoszech dyskusji na temat trudności z
dystrybucją filmu Wajdy. Zapoczątkował ją publicysta katolickiego dziennika
“Avvenire” wyrażając opinię, że film ten został “ocenzurowany” i “zbojkotowany
Syjoniści i Żydzi z PAP, z TVP i z innych mediów !
Przestańcie oszukiwać NARÓD POLSKI !
Bojkot
Konferencji ONZ na temat rasizmu, ksenofobii i nietolerancji zastosowały
państwa, w których panuje syjonistyczny reżim, a więc Izrael, USA, RFN i
Polska.
Udział
w Konferencji wezmą państwa z całego świata, w tym Wielka Brytania, Francja
oraz cały demokratyczny świat.
Konferencję
poparł Papież Benedykt XVI, a Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Moon skrytykował
bojkot i powiedział, cytuję w tłumaczeniu z j.niemieckiego: Żałuję
bardzo, że niektórzy tkwią w starych schematach działania i zdecydowali się
odejść na stronę .
Panujący
w Polsce syjonistyczny reżim opanował media i stosuje elementy hitlerowskiej i
stalinowskiej propagandy opartej na kłamstwie i przeinaczaniu.
Izrael
to największy terrorysta państwowy świata od czasu II Wojny Światowej, to kraj,
w którym mieszkają i znajdują azyl przestępcy gospodarczy i polityczni,
wojenni, pospolici złodzieje, którzy służąc syjonistom i Żydom z Izraela
szkodzą narodom świata, w tym Polsce.
Mord
na Palestyńczykach i palestyńskich dzieciach nie różni się niczym od działań
hitlerowskich nazistów, wśród których prym wiedli Żydzi.
Izrael
świadomie dąży do wywołania konfliktu zbrojnego, w tym nuklearnego, na Bliskim
i Dalekim Wschodzie w celu zagarnięcia majątku innych narodów i umocnienia
hegemonii syjonistów i Żydów na całym świecie, kosztem mordu i wyniszczenia
narodów świata, w tym Polaków.
Bojkot
Konferencji ONZ to typowe żydowsko-syjonistyczne tchórzostwo pospolitych
przestępców i morderców. To dowód na brak kultury politycznej i dowód na
żydowskie wymuszenia na bazie mitu holocaustu.
Polska
pogłębia się nie tylko w kryzysie gospodarczym, ale przede wszystkim w kryzysie
moralnym, i nie zachowuje nic z kultury obiektywnej oceny działań Izraela, USA
i RFN.
Rządzący
w Polsce syjonistyczny reżim działa na szkodę wizerunku Polaków demokratów na
całym świecie.
Zbigniew
Roliński