http://wiadomosci.wp.pl/gid,11083983,title,Starcia-stoczniowcow-z-policja---zdjecia-Internauty,galeria.html

Starcia stoczniowców z policją - zdjęcia Internauty

Po starciach z policją 29 kwietnia br. przed Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie w szpitalach jest ok. 30 stoczniowców. Dwaj trafili na oddział intensywnej terapii. Również po stronie policji są trzej ranni.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem ważnego wydarzenia?
Wyślij nam zdjęcia!

Poinformuj Internautów o tym, co dzieje się w Polsce, na świecie, w Twojej okolicy! Wyślij SMS-a lub MMS-a pod numer +48 799 079 079. Czekamy na Twoje zgłoszenie!  

 

 

Stoczniowcy u lekarzy: "wymiotują krwią - to wina żółtego płynu policji"

Kilkunastu pracowników Stoczni Gdańsk SA, uczestników środowej manifestacji w Warszawie, zgłosiło się na obdukcje lekarskie. Twierdzą, że do tej pory odczuwają skutki użycia wobec nich "dziwnej substancji".

W środę w Warszawie kilkuset stoczniowców protestowało przed Pałacem Kultury i Nauki w obronie stoczni Gdańsk i swoich miejsc pracy. Podczas demonstracji doszło do starć demonstrantów z policją. Funkcjonariusze użyli pałek i gazu pieprzowego.

Jeden z organizatorów protestu, wiceprzewodniczący stoczniowej Solidarności
Karol Guzikiewicz powiedział, że "stoczniowcy mają zawroty głowy, mdłości, porażenie wzroku, podrażnione gardła, wymiotują krwią, mają na skórze ślady po użyciu jakiegoś środka". Podkreślił, że "według niego nie był to gaz pieprzowy, to był żółty płyn, którym policja polewała ludzi bez opamiętania".


 



Zdaniem Guzikiewicza "policja złamała wszelkie procedury użycia siły wobec protestujących, użyła siły bez uprzedzenia, to była prowokacja".

Marta Pióro z Działu Informacji Komisji Krajowej NSZZ "
Solidarność" poinformowała, że "z powodu brutalnej interwencji policji rannych zostało kilkadziesiąt osób, jeden stoczniowiec ciągle przebywa w szpitalu w Płońsku".

"Sześciu związkowców, którzy trafili do szpitala w Nowym Dworze Mazowieckim na własną prośbę zostało wypuszczonych, podobnie 13 innych, których przewieziono do szpitala w Warszawie. Na miejscu przed Pałacem Kultury i Nauki, karetki udzieliły pomocy 32 manifestantom" - napisano w komunikacie z KK "S" przesłanym PAP.

W wydanym w środę oświadczeniu przewodniczący "S" Janusz Śniadek potępił policję, która przeciw protestującym robotnikom użyła środków chemicznych. "Kategorycznie domagamy się natychmiastowego wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych. Tego typu prowokacja może jedynie doprowadzić do eskalacji konfliktu społecznego" - podkreślił szef związku.

Rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski zapewnił, że działania funkcjonariuszy i środki przez nich użyte były zgodne z prawem. Zdementował informację jakoby podczas demonstracji użyto innych gazów niż gaz pieprzowy.

Jak poinformował w czwartek wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna, komendant główny policji powołał komisję do wyjaśnienia przebiegu środowej manifestacji stoczniowców w Warszawie. "Była próba przedostania się przez płoty i agresywne zachowanie demonstrantów, dlatego policja musiała zareagować i zareagowała" - mówił też w Radiu ZET.

Zaznaczył, że stoczniowcy otrzymali pozwolenie na demonstrację od urzędu miasta, gdyż miała to być pokojowa demonstracja. - Po kilkunastu minutach umowa została złamana i pojawiła się agresja, zupełnie niepotrzebnie - podkreślił wicepremier.

(ap, ck)

Sąd w Hamburgu będzie rozpatrywał pozew Polaka przeciwko niemieckiemu Jugendamtowi, który zabrania ojcu rozmawiania ze swoimi dziećmi po polsku

Niemcy ukryli dokumenty?

Sąd administracyjny w Hamburgu podczas wczorajszego wstępnego posiedzenia uznał za słuszny i dopuścił do rozpatrywania pozew Polaka Wojciecha Pomorskiego przeciwko hamburskim urzędnikom Jugendamtu. Pomorski zarzuca im, iż w trwającej już trzy lata sprawie o zakaz używania języka polskiego w kontaktach z córkami, niezgodnie z prawem uniemożliwiają mu i jego adwokatowi wgląd w dokumenty. Urzędnicy zwodzili Pomorskiego, twierdząc, że te ważne dokumenty rzekomo zaginęły.

Jak powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Wojciech Pomorski, proces poszukiwania przez hamburski Jugendamt (niemiecki urząd ds. młodzieży) dokumentów trwa już trzy lata i jego końca nie widać. Zdaniem Polaka, co potwierdza także jego adwokat, urzędnicy w Hamburgu nie zamierzają udostępnić akt sprawy polskiemu ojcu i robią wszystko, aby udowodnić, że one zaginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. - Nie mamy dowodów - powiedział nam adwokat Pomorskiego, Rudolf von Bracken. - Ale głos wewnętrzny mówi mi, że coś tutaj jest nie w porządku - dodaje.
Sam Pomorski jest mniej wstrzemięźliwy i wyraźnie stwierdza, że podejrzewa, iż dokumenty w jego sprawie wcale nie zginęły, lecz są po prostu obciążające dla hamburskich urzędników. Może więc uznali oni, że lepiej ich nie pokazywać. Sąd administracyjny w Hamburgu również potwierdził wątpliwości w tej kwestii i dopuścił dodatkowy pozew przeciwko urzędnikom Jugendamtu. Pozywający domaga się w nim, aby sąd wydał orzeczenie, w którym zobowiązuje urzędy w Hamburgu do odszukania i następnie okazania w całości wszelkich dokumentów w sprawie "Pomorski kontra hamburski urząd". Sąd potwierdził też, że odmowa okazania dokumentów ze sprawy jednej ze stron jest złamaniem prawa do informacji.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, część owych teoretycznie zaginionych w hamburskich urzędach dokumentów jednak trafiła do rąk strony pozywającej. Potwierdza to także sam Pomorski, stwierdzając, że są to materiały "zdecydowanie obciążające urzędników". Zacytował nawet jedną z zaprotokołowanych w dokumentach wypowiedzi. Według jego relacji, urzędnicy przyznają, że jak zezwolą Pomorskiemu mówić po polsku do jego dzieci, to zaraz więcej ojców w podobnych sytuacjach będzie żądało także umożliwienia im rozmawiania ze swoimi dziećmi w językach ojczystych.
Sprawa Wojciecha Pomorskiego zaczęła się w 2006 roku, kiedy to wytoczył miastu Hamburg proces o dyskryminację. Dotyczy on wydanego przez urzędników Jugendamtu zakazu posługiwania się językiem polskim podczas wizyt u dzieci. Jest to pierwszy w powojennej historii proces wytoczony przez obywatela polskiego pochodzenia przeciwko urzędowi niemieckiemu.
Wojciech Pomorski po rozwodzie z żoną uzyskał decyzją sądu rodzinnego w Pinebergu (Szlezwik-Holsztyn) zgodę na widzenia z dziećmi, ale jedynie pod kuratelą państwowego urzędnika. Oznacza to, że podczas wszystkich jego spotkań z nimi obecny musiał być urzędnik z dzielnicowego Jugendamtu. Nie to jednak okazało się problemem wielkim zaskoczeniem dla ojca był fakt, gdy już podczas pierwszego spotkania pracownik Jugendamtu Martin Schroeder zabronił Wojciechowi Pomorskiemu rozmawiać z córkami po polsku pod groźbą uniemożliwienia mu dalszych kontaktów z dziećmi.
Ojciec próbował protestować, ale jego interwencje trafiające do różnych szczebli niemieckiej administracji w Hamburgu pozostawały bez najmniejszego echa. Sprawa trafiła do sądu, Polak oskarżył hamburski Jugendamt o dyskryminację. Proces jest w toku.
Będący na procesie w roli obserwatora wicekonsul z Hamburga Łukasz Koterba (jak stwierdził, zrobił to na prośbę pana Pomorskiego) w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" nie chciał komentować toczącego się procesu, stwierdzając m.in., że polskie placówki dyplomatyczne robią wszystko, aby służyć pomocą wszystkim Polakom w podobnych sprawach. - Nie jest moją rolą ocenianie działania ani sądów, ani administracji niemieckiej - powiedział nam Koterba. - Jestem tutaj po to, aby pomagać polskim obywatelom. Konsul z Hamburga uchylił się od odpowiedzi, czy nadal istnieje w Niemczech problem dyskryminacji polskiego języka przez urzędników Jugendamtów.
- Problem, jaki problem? - stwierdził Koterba. - Ja jestem tylko zwykłym konsularnym urzędnikiem tak zwanej pierwszej linii, jestem dla naszych obywateli, jestem od podejmowania interwencji, a wszystkie wnioski dotyczące naszej pracy są formułowane i przekazywane wyżej, na szczebel konsula generalnego, ambasadora i wreszcie ministra. I dlatego ogólne informacje o sytuacji obywateli polskich w Niemczech mogą być formułowane jedynie przez te gremia. Ze swojej strony mogę dodać, że obecnie przypadków zgłaszanych w okręgu konsularnym Hamburga jest dużo mniej. Jeżeli chodzi o problemy rodzinne polsko-niemieckie, to takie sprawy są rozwiązywane na szczeblu bezpośrednim: konsulat - urząd. Od czasów sprawy pana Pomorskiego nie zanotowaliśmy przypadków, w których jakikolwiek urząd odmówiłby kontaktowania się rodziców z dziećmi w języku polskim - wyjaśnił wicekonsul.
- Koterba mija się z prawdą - powiedział nam zarówno Pomorski, jak i inny polski ojciec Jerzy Zdrojewski, którego spotkał podobny los. Tych spraw jest więcej i były zgłaszane nowe przypadki już po sprawie Pomorskiego. Przedstawiciele pokrzywdzonych rodziców zrzeszonych w Polskim Stowarzyszeniu - Rodzice przeciw Dyskryminacji Dzieci poinformowali nas, że obecnie w organizacji zarejestrowanych jest ponad dwadzieścia osób, które zgłaszają podobne przypadki złego traktowania przez Jugendamty, i będzie ich prawdopodobniej więcej.
Waldemar Maszewski, Hamburg

Zakaz mówienia w języku polskim; ruszył proces

2009-04-29

Przed Sądem Administracyjnym w Hamburgu odbył się proces dotyczący dostępu do akt dokumentujących konflikt mieszkającego w Niemczech polskiego rodzica z urzędem ds. młodzieży, Jugendamtem.
Wnioskodawcą był mieszkający w Hamburgu Polak Wojciech Pomorski, który domaga się odszkodowania w wysokości 15 tys. euro oraz pisemnych przeprosin za uniemożliwienie mu po rozwodzie z żoną, Niemką, posługiwania się językiem polskim w kontaktach z córkami. Proces w tej sprawie rozpoczął się w grudniu 2006 roku przed Sądem Krajowym w Hamburgu, ale został zawieszony.

Na podstawie niemieckiej ustawy o swobodzie dostępu do informacji Pomorski zażądał wglądu w akta dokumentujące jego wieloletni spór z Jugendamtem. Według Pomorskiego akta te miałyby być pomocne w procesie o odszkodowanie i przeprosiny.

Urząd ds. młodzieży utrzymuje jednak, że dokumentacja zaginęła. Z kolei Pomorski twierdzi, że odnalazł akta w prokuraturze w Hamburgu i obciążają one Jugendamt.

Jak poinformowała rzeczniczka Sądu Administracyjnego w Hamburgu, wyrok w procesie, który odbył się w środę, zostanie ogłoszony w najbliższych dniach, a najpóźniej za dwa tygodnie.

Jeśli sąd przychyli się do argumentacji skarżącego, nakazując odnalezienie i udostępnienie znajdującej się w urzędach Hamburga dokumentacji sprawy, otworzy to drogę do kontynuacji pierwszego procesu o odszkodowanie i pisemne przeprosiny ze strony Jugendamtu.

Pomorski przyjechał do Berlina Zachodniego w 1989 roku. Rok później przeniósł się do Hamburga, gdzie poślubił obywatelkę Niemiec. W latach 1997 i 1999 urodziły się dwie córki - Justyna i Iwona-Polonia.

Po rozpadzie małżeństwa córki przyznano matce, jednak sąd nie orzekł żadnych ograniczeń językowych w kontaktach ojca z dziećmi. Natomiast hamburski Jugendamt “na własną rękę” - jak twierdzi Pomorski - zakazał mu rozmawiania z córkami po polsku w trakcie nadzorowanych wizyt.

Kilka lat temu matka wyjechała, bez wiedzy ojca, z obiema córkami do Austrii. Sprawa dotycząca kontaktów Pomorskiego z dziećmi toczy się przed sądem austriackim.
(PAP)

Odpowiedzi: 8 do “Zakaz mówienia w języku polskim; ruszył proces”

aka powiedział/a

2009-04-29 @ 21:10

Kochani to jeszcze nie koniec. Już niedługo we własnym kraju będziemy zmuszeni do posługiwania się j.niemieckim. Pan sztunbam fiurer Thus o to zadba.

jasiek z toronto powiedział/a

2009-04-29 @ 21:25

W Polsce…jak tak dalej bedziemy milczec…to wogole nie bedziemy mowic zadnym jezykiem…
=================
Milego dnia zycze
jasiek z toronto

http://polskawalczaca.com

18-latek powiedział/a

2009-04-29 @ 21:48

Żydo-masoneria, pedały i NIEMCY pod pretekstem tych “praw” z Brukseli ostrzą NIEMIECKIE SIEKIERA na Polaków, aby odebrać polakom co najmniej 1/3 terytorium obecnej Polski !

W Polsce jest NATYCHMIASTOWA potrzeba budowy wielkiej uzbrojonej armi wojskowej, aby etniczni Polacy byli się w stanie BRONIĆ przez bandytyzmem żydo-niemiecko-masonskim.

Ludzie czy wy nie rozumiecie, że inny przekupiony OSZUST kaszubo-żydek Tusk wnuk żołnierza werhmahtu szykuje PNIAK na zamówienie niemców, którzy CICHACZEM zbroją się jak zwariowani, ostrzac siekiery na Polaków, aby nas Polaków POZABIJAĆ identycznie jak żydy zabijają Palestynczyków, aby następnie obrabować nas z ziemi !

Zobczie tutaj te siekiery niemieckie, którym sprzyja kapuś niemiecki Tusk i te oszołomy żydo-masonskie z PiS, PO, SLD, SdPl, UPR:

Die morderne Bundeswehr (The modern German army)

Ta menda Tusk z jego antypolska bandą mniejszosci nardowych skrzyknieta w PO najnormalniej LIKWIDUJE armię polską oraz LIKWIDUJE Panstwo Polskie, likwiduje własny przemysł zbrojeniowy pod róznymi pretekstami, aby polacy NIE byli w stanie produkować własnej broni w Polsce, aby Polacy NIE mieli się czym BRONIĆ przed nwała gwałcicieli żydo-niemców masonów globalistów i czy pedałow złodzeji z Brukseli !

Czy w tej Polsce wszyscy już zuepełnie ZGŁUPIELIŚCIE, podwieraliscie głupie gęby jak opowiada wam brednie ten przygłup trockista Tusk ?

Tusk prowadzi jawny SABOTAŻ Polaków czy już wy wszyscy zdurnieliscie do konca i tego nie widzicie w Warszawie czy Polsce ???

Odrodzona ŻYDO-BOLSZEWIA zamieszkała w Polsce, ta zoorganizowana w PO, PiS, SLD i ta tez skrzyknieta w UPR, usiłuje zrobić OGŁUPIONYCH bezbronnych, rozbrojonych Polaków w PAROBKÓW Europy i świata.

Czy wy w Polsce dalej nie rozumiecie tego, że Polakom ZLIKWIDOWANO tez przemysł lotniczy, aby w Polsce dosłownie NIC NIE było można wyprodukować z metalu, aby się BRONIĆ przed RABUNKIEM chciwców z zewnatrz.

Teraz ta sama ŻYDO-BOLSZEWIA z PO, SLD i PiS ZLIKWIDOWAŁA durnym polakom przemysł stoczniowy, aby też nie byli w stanie wyprodukować niczego z żelaza, aby się Polacy mieli czym bronić na morzu jak NAPADNĄ na nas znowóż NIEMCY podsycani przez rasistów bandziorów żydów !

PRZYGLADAJCIE się durnoto na tego SABOTAZYSTĘ Tuska, Kaczynskich i ta cała ŻYDO-MASONSKA bandę na piedestałach władzy w Warszwie, która szykuje PNIAKI, aby pedały, niemcy i żydy mogli obcinać łby etnicznym Polakom jak zaczną sie przeciwstawiać NIEMIECKo-ŻYDOWSKIEMU RABUNKOWI pod przykrywka tzw. “unii europejskiej”.

To miedzynarodowy network mafii żydoskiej napuszcza niemców na Polaków, obojetnie gdzie by ci Polacy nie mieszkali !

  1.  

j powiedział/a

2009-04-29 @ 22:02

U nas, w Europie, Panie Jasku juz noc zapadla… :)Ale za “zyczenia pieknego dnia” - dzieki!

  1.  

j powiedział/a

2009-04-29 @ 22:16

@ 18-latek

Moze styl wypowiedzi troche “spontaniczny”, jak to u 18-latkow bywa :)ale juz obserwacje, rozumowanie i wnioski - jak najbardziej prawidlowe. Niestety, nie takie czeste u Twoich rowiesnikow po praniu mozgow przez zydowska gazeta dla Polakow (GW) i zydowskie radio dla Polakow TOK FM. Jak mamy taka mlodziez - to moze nie wszystko jeszcze stracone?
Pozdrawiam

  1.  

jasiek z toronto powiedział/a

2009-04-30 @ 03:51

Re: J
Panie J, “noc” w Polsce trwa od 1945 roku…, a ja chcialbym, aby wreszcie byl dzien…
W “dzien” wszystko i wszystkich widac…
======================
Milego dnia zycze
jasiek z toronto

http://polskawalczaca.com

  1.  

j powiedział/a

2009-04-30 @ 10:17

Panie Jasku, krakowskim targiem zgodzmy sie, ze prawdziwa czarna noc dla Narodu Polskiego i dla naszego kraju zapadla po przejeciu i kompletnym zniszczeniu pieknych idei Solidarnosci i po przejeciu samej Solidarnosci przez roznych Geremkow, Michnikow, Kuroniow, Mazowieckich, Borusewiczow, Thuskow, Niesiolowskich, Kaczynskich i innych przebierancow. Celowo nie wlaczam w to TW Bolka, bo to byla zwykla marionetka - cwana, bezczelna, tupeciarska ale tylko marionetka. Panie Jasku! Wczesniej, w tragicznie zrujnowanym po wojnie kraju, mimo wykrwawienia calej polskiej inteligencji, mimo jarzma sowieckiego, mimo tego cholernego komunizmu - byla w nas jakas nadzieja. Bylo wielkie oparcie w Kosciele Katolickim pod przywodztwem Prymasa Wyszynskiego. Po roku 1989 ta nadzieja Polakow umarla.
Pozdrawiam i tez zycze Panu milego dnia

  1.  

Lubomir powiedział/a

2009-04-30 @ 11:11

Zbrodnicza subkultura jidysz znów próbuje stosować wobec Polaków bismarckowski i hitlerowski szowinizm. Tak jak pojawienie się na czele Kościoła Powszechnego papieża z Polski wyeksponowało Polskę, tak pojawienie się papieża z głęboko wierzącej, katolickiej Bawarii eksponuje wciąż Bawarię, jakżesz podobną mentalnie do Austrii i Włoch. Oby wielkoniemiecki, żydoniemiecki nazizm nigdy już się nie odrodził. Oby przypadek pana Pomorskiego był ostatnim przypadkiem tego typu - w Europie i na świecie. Kraje niemieckie muszą wejść na drogę cywilizacji rzymsko-łacińskiej, cywilizacji miłości i szacunku dla prawa.

 

Web417 Zydzi zakazuja Polako uzywanie  jezyka Polskiego w Polsce ?

GRONKIEWICZ-WALTZ ZAKAZAŁA „POLSKIEGO ŚPIEWANIA”!

wg, Niezalezna.pl, 30-04-2009 08:36

 

Bf6e5831ae0e16a3a5f1618b59ac698d

fot. Zuska (Wikipedia)

Urzędnicy prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz (PO), zakazali organizacji koncertu „Polskie Śpiewanie” na placu Zamkowym. Impreza odbędzie się o tej samej porze (2 maja o godz. 15) w kinie Palladium przy ul. Złotej 9. Prosimy o powiadomienie znajomych!

O zmianie miejsca koncertu prosimy poinformować wszystkich swoich znajomych, którzy zamierzali udać się na „Polskie Śpiewanie”. Najlepiej zrobić to e-mailem bądź SMS-em.

Program i przebieg koncertu pozostaje ten sam. Spotykamy się 2 maja o godz. 15, tyle że w kinie Palladium przy ul. Złotej 9. Na estradzie wystąpią Andrzej Rosiewicz, Dominika Świątek, Marcin Wolski oraz zespoły folklorystyczne. Wspólnie będziemy śpiewać pieśni patriotyczne – coraz mniej chętnie widziane, jak widać, w III RP Donalda Tuska. W koncercie wezmą także udział dzieci niepełnosprawne, które miały zaprezentować swoje talenty artystyczne na placu Zamkowym. 

- Tak naprawdę głównie dla tych dzieci postanowiliśmy nie odwoływać imprezy, tylko przenieść ją do kina Palladium. Wciąż jednak nie wiem, jak mam im powiedzieć, że nie wystąpią przed Zamkiem Królewskim - mówi portalowi Niezalezna.pl Anita Czerwińska, organizator imprezy.

Udział w koncercie to nie tylko okazja do świętowania Dnia Flagi wspólnie z piosenkarzami i dziećmi, lecz także forma protestu przeciw wzmagającej się cenzurze ze strony państwa rządzonego przez Platformę Obywatelską. Urzędnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz zakazali bowiem organizacji imprezy na placu Zamkowym pod pretekstem niedopełnienia formalności, choć wcześniej zapewniali, że pod względem administracyjnym nie ma żadnych uchybień. 

Wielce prawdopodobne, iż prawdziwym powodem skandalicznej decyzji magistratu są publikacje dotyczące Hanny Gronkiewicz-Waltz i jej kolegów z PO, zamieszczane m.in. w „Gazecie Polskiej” i na portalu Niezalezna.pl (patronach medialnych „Polskiego Śpiewania”). 
 
Zakazanie jedynego na taką skalę patriotycznego koncertu w kraju to nie pierwsze wybitne „osiągnięcie” najgorszego prezydenta w historii Warszawy. Wcześniej Hanna Gronkiewicz-Waltz wykazała się m.in. wypłaceniem gigantycznych nagród dla swoich biurokratów (ponad 57 mln zł), chaotycznym remontem Warszawy, pomocą (za pieniądze podatników) koncernowi ITI, ustawianymi konkursami w ratuszu, niszczeniem tradycyjnego handlu, wydaniem 100 tys. zł na „Plan Działań na rzecz Zrównoważonego Zużycia Energii” (walka z nieistniejącym globalnym ociepleniem) oraz neutralizowaniem „negatywnych mocy” na skrzyżowaniach poprzez instalację radiestetycznych „odgromników”.

 Przypominamy także, iż koncerty z cyklu "Polskie Śpiewanie" organizowane są bez żadnej pomocy państwa i miasta - w przeciwieństwie do takich ważnych dla Hanny Gronkiewicz-Waltz uroczystości jak Dzień Ziemi czy Święto Europy. 

Sponsorami imprezy są Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe oraz SKOK Stefczyka. Patronat medialny nad koncertem, zorganizowanym przez „Niezależną Gazetę Polską”, objęły portal Niezalezna.pl, "Gazeta Polska" i "Nowe Państwo". Patronat honorowy sprawuje Michał Kamiński, kandydat do Parlamentu Europejskiego (na podstawie umowy z Komitetem Wyborczym PiS).

Warszawa, kino Palladium (ul. Złota 9), sobota 2 maja 2008 r. godz. 15.00.