Jest dowód z dokumentu na to, że upubliczniona teczka Kaczyńskiego nie zawiera wszystkich materiałów. Kontekst zawartych w nim informacji może wskazywać na nieoficjalne kontakty Borusewicza i Kaczyńskiego z SB i prokuraturą.
Kaczyński... łapy precz od lustracji w obecnym kształcie!
Jest dowód z dokumentu na to, że upubliczniona teczka Kaczyńskiego nie zawiera wszystkich materiałów. Kontekst zawartych w nim informacji może wskazywać na operacyjne kontakty tych osób z SB.
Kilka tygodni temu zostało na forum raportnowaka.pl podniesione (Subtelna gra Kaczyńskiego z SB?), że opublikowana w Internecie teczka nie zawiera wszystkich dokumentów wytworzonych przez organy bezpieczeństwa PRL w stosunku do Jarosława Kaczyńskiego. Zarówno Kaczyński próbował przekonywać społeczeństwo, jak i sama zawartość teczki znajdującej się w IPN, pośrednio wskazuje na to, że jego intensywana opozycyjna działalność zakończyła się na roku 1982. Już wtedy, kierując się doświadczeniem życiowym, zwykła zasadą zdrowego rozsądku, trudno było w to uwierzyć.
Kaczyński w latach 1982-89, może nie miał dużo do powiedzienia w Solidarności, ale jednak intensywnie działał w strukturach Solidarności, uczestniczył w pracach Okrągłego Stołu i choćby z tego powodu SB i Prokuratura, w tym Generalna, winna wytworzyć jakieś dokumenty związane z jego opozycyjną - "na korzyść kraju" - działalnością.
Takich dokumentów oficjalnie w IPN nie ma!
Ponieważ jest oczywiste,
graniczące wręcz z pewnością domniemanie, że teczka Kaczyńskiego nie zawiera
wszystkich dokumentów, zostało w tej sprawie przez autora kilka tygodni
temu złożone zawiadomienie do prokuratury.
Dotyczy ono również złożenia przez Jarosława Kaczyńskiego zawiadomienia o
niepopełnionym przestępstwie (art. 238 kk). Kaczyński twierdzi, że
"lojalki" znajdujące się w IPN zostały sfałszowane przez przez
Lesiaka w 1991, gdy tym czasem, zostały one zmifkrofilmowane i
złożone do archiwum MSW w roku 1985. Jak można coś zmikrofilmować w 1983, gdy
taki dokument miał zostać wytoworzony przez Leśiaka dopiero po 1990 r.?
Kaczyński mówi - nie ma dokumentów za lata 1982-89, lub nie działałem w tym czasie na tyle, aby SB się mną interesowała, a tymczasem raportnowaka.pl wszedł w posiadanie kopii dokumentu mówiącego coś innego.
Co jest w sprawie Kaczyńskiego i Borusewicza?
W dniu 31 stycznia 1988 roku w Gdańsku miało miejsce posiedzenie Prezydium Komisji Krajowej "Solidarności". Udział w tym posiedzeniu miedzy innymi wzięli:
Tokarczyk, Frasyniuk, Mazowiecki, Kuroń, Bujak, Gieremek, Onyszkiewcz, Milczanowski, Lis, Pałubicki, Węglarz, Jurczak
Wielkie grono wydało z siebie następujące oświadczenie:
"Ogłoszono znów drastyczna podwyżkę cen - po niej mają przyjść następne. - Protestujemy przeciwko tej decyzji". (Dobre...? Jakie to głupoty się opowiada, aby dorwać się do władzy...)
W ślad za tą "nasiadówką" kroki podjęła kilka dnia poniżej prokuratura i Biuro Śledcze MSW. Całe towarzystwo zostało na polecenie Prokuratury Generalnej wezwane do lokalnych prokuratur, gdzie przeprowadzono tzw. rozmowy ostrzegawcze. Mówiono grzecznie - panowie, to jest działalność niezgodna z prawem i można iść siedzieć. Prawie każdy z "zaproszonych" stanowczo odpowiedział, że nie ma podstaw do takiego pouczania i nie zadeklarował się do przestrzegania woli prokuratorów. Jedyną osobą, która uderzyła się w pierś i powiedziała - tak zrobiłem źle - był przewodniczący zarządu lubelskiego... Węglarz. Prosił, aby mu nic nie robiono, ma prace w kopalni, dzieci i tak dalej... Frasyniuka we Wrocławiu "spowiadał" słynny "komuszy" prokurator... Kaucz.
Dnia 16 lutego po spłynięciu wszystkich sprawdzań z lokalnych prokuratur sprawozdań prokurator Prokuratury Generalnej prok. S. napisał do swojego przełożonego, prokuratora P., raport z tzw. rozmów ostrzegawczych przeprowadzonych z działaczami opozycji.
Odręczna, oryginalna notatka podpisana przez prokuratora S. mówi:
"Bogdan Borusewicz oraz Kaczyński nie byli przewidziani do rozmów ze względu na względy operacyjne, Borusewicz nie ukrywał się, powyższe zostało uzgodnione z wice - naczelnikiem Biura Śledczego MSW"
Powyższa sytuacja pokazuje, że na początku 1988 roku MSW jednak prowadziła działania operacyjne w stosunku do Kaczyńskiego oraz Borusewicza, i to nawet w uzgodnieniu z ministerstwem sprawiedliwości. Tymi osobami interesował się sam prokurator generalny. Są na to, jak widać dowody! Powstaje pytanie - gdzie jest odzwierciedlenie tej sytuacji w zasobach archiwalnych IPN? Czy ktoś
te dokumenty ukrył, czy może znów ten "szanowny Instytut" czegoś nie odnalazł? A może Kaczyński sam nie pokazał całej teczki? Jak jest faktycznie?
Co znaczy..." ...ze względów operacyjnych"?
Zapewne tyle, że oficerowie operacyjni SB posiadali, lub co najmnej deklarowali przełożonym w SB, że posiadają jakieś lub dobre kontakty do Borusewicza i Kaczyńskiego. Jest też oczywistym, że osoby, które rozmawiały z Kaczyńskim i Boruswiczem musiały musiały sporządzić z przeprowadzonych rozmów sporządzone jakieś meldunki.
Jedno jest pewne - hipoteza postawiona kilka tygodni temu - o niepełności teczki- nabiera rumieńców, i coraz więcej wskazuje na to, że "gadanina" "esbeka" z 1982 roku, o konieczności zakonspirowania Kaczyńskiego na poziomie centrali MSW, nie jest taka nieprawdopodobna, a samej współpracy, obojetnie w jakim zakresie i na jakim poziomie nie da sie póki co wykluczyć. Ta "generacja tak ma"!
Teraz już teoretycznie wiemy, kto, gdzie i z kim, prowadził czynności operacyjne dotyczące Kaczyńskiego i Borusewicza. Nie ma nic prostszego aniżeli zwrócenie się teraz do MSW po dokumentacje tej operacji. Ktoś Kaczyńskiego w takiej sytuacji musiał "prowadzić". Może tą osobą był sam Białostocki, rozmówca Kaczyńskiego z 1981 roku?
Wskazania:
MSW, Ministerstwo Sprawiedliwości - okres; styczeń 1988; osoby Kaczyński, Borusewicz, inni; kontakty z innymi urzędami - Prokuratura Generalna, prokurator S., P.
Domniemany cel operacji - inwigilacja Komisji Krajowej "SOLIDARNOŚCI", rok 1987- 1988, lub szerzej.
Zachodzi też potrzeba, aby teraz marszałek Senatu Bogdan Borusewicz pokazał swoją teczkę (oraz status osoby pokrzywdzonej), szczególnie za styczeń 1988 roku. Wskazane jest też aby inni, ww. opozycjoniści powrócili pamięcią do lutego tego roku, i zapytali Kaczyńskiego, dlaczego jego osoby nie wezwano na oficjalną rozmowę ostrzegawczą, podobnie Borusewicza (a może wtedy opowiadali bliźnim, że na takich rozmowach jednak byli...), oraz zapytali, co znaczy wypowiedz prokuratora S. dotycząca rozmowy z wice naczelnikiem Biura Śledczego MSW.
Wg mnie - taki poziom uzgodnień wskazuje na to, że działania operacyjne wobec opozycjonistów były prowadzone na poziomie central MSW i MŚ.
Jak widać - Kaczyński może być żywotnie zainteresowany zniesieniem instytucji "kłamstwa lustracyjnego", i takiego "poprzestawiania" na całe lata lustracji, aby on i jemu podobni, mogli spokojnie spać. Taki "dym" jak z Zytą Gilowska zawsze jest możliwy.
I jeszcze jedno: Może ktoś z zacnych mediów zmusi presją publiczną Rzecznika Interesu Publicznego do upublicznienia listy osób, które na styczeń 2005, nie zostały objęte nigdy postępowanie sprawdzającym. Takich osób było około 5- 7 tyś. Są to: Sędziowie, prokuratorzy, adwokaci... a może nawet jacyś obecni posłowie lub senatorowie.
Żeby zmienić kształt obecnej lustracji, trzeba wpierw rozliczyć poprzednią- tj. zapytać RIP, wobec kogo w latach 2000 do 2005, "ukręcono" lustracje. ©
Zbigniew NOWAK
UWAGA: Cytowanie w środkach
masowego przekazu tej informacji wymaga podania jej źródła. Tą nie
jest były poseł Zbigniew NOWAK, tylko wydawnictwo internetowe: www.raportnowaka.pl. Info dla
prasy!