70 miliardów złotych dla wywłaszczonych
Nawet 70
miliardów złotych mogą zażądać właściciele dóbr skonfiskowanych w Polsce w
okresie II wojny światowej i komunizmu. Żeby zdobyć takie pieniądze, rząd
musiałby sprzedać udziały w największych polskich przedsiębiorstwach - ocenia
"Rzeczpospolita".
Projekt ustawy o
wypłacie rekompensat za przejęte przez państwo nieruchomości oraz inne
składniki mienia przygotowany jeszcze przez gabinet Marka Belki leży na razie w
Sejmie. Prace nad nim są wstrzymane do czasu wpłynięcia autopoprawki rządu,
która umożliwi wypłatę odszkodowań w naturze - poinformował "Rz"
poseł PiS Marek Suski z nadzwyczajnej komisji sejmowej zajmującej się projektem
od 22 września 2006 r.
Kiedy to nastąpi? Nie wiadomo. Była zapowiedź, że poprawka wpłynie w styczniu, ale dotąd jej nie ma.
Ustawa reguluje rekompensaty za mienie przejęte na podstawie wymienionych w projekcie 16 dekretów i ustaw nacjonalizacyjnych uchwalonych w latach 1944-1962.
Rekompensaty mają wynieść 15% wartości przejętego mienia.
Wypłaty mają pochodzić ze środków państwowego funduszu prywatyzacji.
Trafia
do niego 5% środków ze sprzedaży spółek Skarbu Państwa. W kasie funduszu
zgromadzono dotąd 2 mld zł.
Przy obecnym podejściu MInisterstwa Skarbu do prywatyzacji
nie ma mowy, by udało się zaspokoić z tych środków roszczenia byłych
właścicieli - mówi "Rz" poseł Aleksander
Grad, przewodniczący Sejmowej Komisji Skarbu. (PAP)
WJC niewiarygodnym reprezentantem Żydów
Domagający się
od Polski odszkodowań Światowy Kongres Żydów (ang. WJC) jest uwikłany w
nieprawidłowości finansowe - pisze "Nasz Dziennik" powołując się na
analizę wykonaną ostatnio na zlecenie żydowskiej organizacji ze Szwajcarii.
Wśród podejrzanych o przekręty finansowe wymieniany jest
uczestnik delegacji WJC Israel Singer. To kolejny przykład na to, że
organizacja ta nie może być wiarygodnym reprezentantem Żydów poszkodowanych w
wyniku II wojny światowej - ocenia "Nasz Dziennik".
Od
dwóch lat Szwajcarska Federacja Wspólnot Żydowskich (FSCI) dopomina się od
Światowego Kongresu Żydów zwrotu pieniędzy nielegalnie przetransferowanych
przez jego władze ze Szwajcarii do USA. W 2004 r. po arbitralnym zamknięciu
przez Kongres swojego biura w genewie dokonał on - bez żądnych wyjaśnień i
okazania dokumentów uprawniających go do tego - transferu 1,2 mln USD. Zostały
one najpierw przeniesione na konto adwokata w Izraelu, który przesłał je do
Londynu, skąd trafiły do Nowego Jorku.
Chcieliśmy się dowiedzieć, o co tu chodzi. Dlatego
postanowiliśmy zbadać tę sprawę. Specjalny raport na temat gospodarowania
pieniędzmi wydał prokurator Nowego Jorku. Wynika z niego, że księgowość
Światowego Kongresu Żydów była katastrofalna, ręcznie prowadzona - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof.
Alfred Donath, przewodniczący FSCI.
Zamówiona przez FSCI w firmie audytorsko-doradczej
PriceWaterhouseCoopers ekspertyza w tej sprawie została kilka dni temu
ogłoszona w Genewie. Stwierdza się w niej, ze analiza kont finansowych i
księgowych Światowego Kongresu Żydów w okresie od 1995 do 2004 r. wykazała
"szereg sytuacji bardzo niepokojących". Zebrane przez
PriceWaterhouseCoopers dowody potwierdzają słuszność zarzutów szwajcarskiej
organizacji oskarżającej Światowy Kongres Żydów w Nowym Jorku o bezprawne
przelewy finansowe - zaznacza "Nasz Dziennik". (PAP)
Antypolak negocjuje ws. rekompensat dla
Żydów
Israel Singer,
Żyd znany z antypolskich wystąpień będzie przewodniczył delegacji Światowej
Żydowskiej Organizacji Restytucji, która od wtorku ma rozmawiać z naszymi
władzami na temat rekompensat za mienie żydowskie przejęte przez władze
komunistyczne w latach 1944-1962 - pisze "Nasz Dziennik".
Israel Singer, przewodniczący komisji politycznej Światowego
Kongresu Żydów (WJC), powinien zostać uznany w Polsce za persona non grata - uważają
członkowie Senatorskiego Klubu Narodowego.
Senatorowie
uważają, że rozmowy należy co prawda prowadzić, ale bez udziału Israela
Singera. Co więcej, senatorowie podkreślają, że obie organizacje żydowskie są
uzurpatorami, bo nie mają prawa występować z roszczeniami w imieniu byłych
właścicieli i ich spadkobierców.
Roszczenia wysuwane pod adresem Polski coraz bardziej
przerażają. Wystąpiłem do minister spraw zagranicznych Anny Fotygi o uznanie
Israela Singera za persona non grata i wykluczenie go z rozmów rządowych do
czasu, aż nie przeprosi za obelgi i zniewagi pod adresem naszego kraju. Ten
człowiek od wielu lat znieważa Polskę - powiedział w
rozmowie z "Naszym Dziennikiem" senator prof. Ryszard Bender.
We wtorek rozpoczynają się dwudniowe rozmowy przedstawicieli
największych organizacji żydowskich z całego świata, zrzeszonych w Komisji
Roszczeń ds. Majątkowych (Claims Conference) z premierem Jarosławem Kaczyńskim
oraz marszałkiem Sejmu Markiem Jurkiem. Zaplanowano też spotkanie z urzędnikami
Ministerstwa Skarbu Państwa poświęcone przygotowywanej ustawie o
rekompensatach.
Projekt, który jest po pierwszym czytaniu w Sejmie, przewiduje
rekompensaty na poziomie 15% wartości utraconych majątków, niewykluczone
jednak, że pod wpływem nacisków organizacji żydowskich wysokość odszkodowań za
tzw. mienie pożydowskie może zostać podniesiona do 20% - zaznacza
"ND". (PAP)
CZĘŚĆ
SPADKU PO II RP
Depozyty
finansowe w bankach szwajcarskich, akcje i obligacje ulokowane w bankach Stanów
Zjednoczonych, opłaty za dostawy broni dla organizacji syjonistycznych, złoto
Banku Polskiego deponowane za granicą - to tylko niewielka część
"spadku" po II Rzeczypospolitej, który nigdy nie został
zarchiwizowany. Nigdy też przedstawiciele władz Polski nie podjęli żadnych prób
odzyskania zachodnich należności wobec II RP. Działacze powstającego
stowarzyszenia Powiernictwo II RP chcą - we współpracy z historykami IPN -
przeprowadzić szczegółową kwerendę w zachodnich instytucjach oraz przygotować
pozwy w sprawie zwrotu Polsce nigdy nieuregulowanych płatności.
- Teraz po latach mamy wreszcie odpowiednią sytuację polityczną, by upomnieć
się o zwrot należności z czasów II Rzeczypospolitej. Proszę zwrócić uwagę na
fakt, że kierowane są przeciwko Polsce pozwy o zwrot mienia żydowskiego czy
niemieckiego. Nie możemy więc odpuścić sprawy zwrotu mienia polskiego, żyjemy
bowiem w takich czasach, w których wiedza historyczna zamieniana jest na pewną
wartość materialną - mówi Krzysztof Kopeć, założyciel stowarzyszenia
Powiernictwo II RP.
Działacze Powiernictwa II RP - głównie młodzi ludzie, naukowcy, historycy,
polscy przedsiębiorcy - wskazują na dość często pomijany przez badaczy
dwudziestolecia międzywojennego fakt, że II RP pod względem gospodarczym była
znaczącym europejskim państwem. W 1929 r. polski dochód narodowy brutto w
przeliczeniu na jednego mieszkańca wynosił 610 dolarów i był porównywalny z
hiszpańskim (720 dolarów), włoskim (810 dolarów), japońskim (880 dolarów). W
roku 1937 z dochodem w wysokości 830 dolarów prześcignęliśmy Hiszpanię,
zmniejszając dystans do Włoch (920 dolarów) i Japonii (960 dolarów). Jak wynika
z opracowań udostępnionych nam przez Powiernictwo II RP, pod względem
gospodarczym Polska do dzisiaj nie osiągnęła stanu sprzed 1 września 1939 roku.
Pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia wobec realnego zagrożenia wojną część
pieniędzy polskich instytucji państwowych oraz organizacji społecznych, m.in.
Ligi Morskiej i Kolonialnej, lokowana była w bankach zachodnich. Do dziś, po
odzyskaniu w 1989 r. przez Polskę niepodległości, w przeciwieństwie do
organizacji niemieckich i żydowskich Polska nie podjęła żadnych działań
zmierzających do odzyskania dawnych należności.
- Komunizm, który zapanował w Polsce po II wojnie światowej, doprowadził do
przerwania ciągłości pomiędzy III RP a niepodległym państwem polskim, jakim
była II RP - mówi poseł Paweł Zalewski, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw
Zagranicznych.
- Korzystając z dokumentów, do których już dotarliśmy, chcemy to wszystko
zinwentaryzować, wystąpić o przeprowadzenie niezbędnej kwerendy, ocenić prawne
możliwości odzyskania tych pieniędzy i ewentualnie przygotować dla Skarbu
Państwa pozwy procesowe - mówi Krzysztof Kopeć. - Jeśli uznajemy prawo
własności za święte i nienaruszalne, to trzeba również wyegzekwować to, co
należy się Polsce - tłumaczy.
Powiernictwo II RP, które skupia obecnie około 30 działaczy, w ciągu miesiąca
zamierza skończyć prace niezbędne do zarejestrowania stowarzyszenia i rozpocząć
działalność. Cele organizacji to zbieranie, zabezpieczanie, opracowywanie i
katalogowanie dokumentacji w Polsce i w innych krajach dotyczącej spadku
finansowego po II RP, należności z tytułu dostaw produktów do innych krajów,
które nie zostały rozliczone w wyniku wybuchu II wojny światowej, oraz pożyczek
finansowych udzielonych innym krajom lub organizacjom zagranicznym.
- Prowadzimy już rozmowy w sprawie współpracy w tej kwestii z Instytutem
Pamięci Narodowej oraz przedstawicielami parlamentu. Naszym zadaniem bowiem
może być tylko przygotowanie szczegółowego opracowania dotyczącego możliwości
odzyskania polskich należności, natomiast z takimi wnioskami może już
występować wyłącznie Skarb Państwa - tłumaczy Krzysztof Kopeć.
Prawnicy związani z Powiernictwem II RP chcą pomóc instytucjom państwowym oraz
spadkobiercom firm prywatnych funkcjonujących w czasach II RP w przygotowaniu
pozwów dotyczących zwrotu należnego, a zdeponowanego w bankach i instytucjach
Europy Zachodniej oraz Stanów Zjednoczonych majątku: akcji, obligacji i środków
finansowych.
- Chcemy zbadać sprawę tzw. polskiego złota w Rumunii. Ta sprawa nigdy nie
została zbadana, a według posiadanych przez nas materiałów istnieje szereg
dokumentów pozwalających na prawną windykację tych należności - mówią
członkowie Powiernictwa II RP.
- Inicjatywę zmierzającą do ustalenia i udokumentowania należności polskich
oceniam bardzo pozytywnie. Wiedza na ten temat jest niezwykle ważna, zwłaszcza
wobec akcji podejmowanych przeciwko Polsce przez zagraniczne instytucje
prywatne czy quasi-prywatne. Powinni mieć świadomość, że to działa w obie
strony - uważa poseł Paweł Zalewski, przewodniczący sejmowej Komisji Spraw
Zagranicznych.
Jak wynika z opracowania przekazanego nam przez stowarzyszenie Powiernictwo II
RP, należności wobec Polski ze strony banków i instytucji zachodnich mogą przekraczać
sumę biliona dolarów. W tej kwocie znalazłyby się roszczenia wobec Niemiec - w
wyniku działań wojennych kolej straciła 84 proc. majątku, energetyka - 65
proc., poczta i telekomunikacja - 62 proc., szkolnictwo - 60 proc., górnictwo -
42 procent. Spośród 40 tys. fabryk ocalało 10 tys., jednak i w tych zachowanych
połowa budynków została zniszczona. Zniszczono też 30 proc. lasów. Łączne
straty gospodarcze wyniosły ponad 59 mld przedwojennych dolarów. Do tego
dochodzą straty poniesione przez poszczególnych obywateli. W 1990 r. prof.
Alfons Klafkowski, nieżyjący już specjalista prawa międzynarodowego, wyliczył,
że z tego tytułu poszkodowanym i ich spadkobiercom należałoby się 285 mld
dolarów odszkodowań. Roszczenia wobec Rosji - za zagrabiony majątek oraz
niewolniczą pracę - to ok. 150 mld dolarów.
Niebagatelna jest też kwestia odzyskania nigdy niespłaconych należności z
tytułu dostaw produktów. Wartość eksportu samej broni (samoloty, działa, broń
strzelecka) do 1939 r. wyniosła prawie 400 mln złotych. Głównymi odbiorcami
sprzętu były: Rumunia, Turcja, Grecja, Bułgaria, Szwajcaria, Portugalia, Węgry,
Jugosławia. W sumie kontrakty dotyczyły kilkudziesięciu krajów na 5
kontynentach.
- W wielu wypadkach były to dostawy wielokrotne w latach 1937-1939 z odroczonymi
terminami płatności; warto prześledzić, czy płatności za te dostawy zostały
uregulowane - zauważa Krzysztof Kopeć.
PRL, a później III RP nie występowała nigdy o zwrot należnych Polsce pieniędzy
z tytułu pożyczek udzielanych innym państwom i organizacjom międzynarodowym.
Między innymi w latach 1937-1939 przekazano organizacjom syjonistycznym w
Palestynie amunicję oraz karabiny maszynowe. Wiązało się to z działalnością
Zeeva Żabotyńskiego, który po negocjacjach z rządem polskim uzyskał możliwość
szkolenia członków młodzieżowych żydowskich organizacji paramilitarnych
"Brit Trumpeldor-Betar" i "Brit Naszim Leumijot" w Polsce.
Również organizacja "Irgun", założona przez Davida Raziela i
przekształcona potem w "Likud", otrzymała od przedwojennego rządu
polskiego 200 tys. karabinów i 20 mln kul. Dostarczono im także pewną ilość
ciężkich karabinów maszynowych. Sprzęt przemycano do Palestyny, np. zalutowany
w walcach drogowych. Całość pomocy udzielonej przez władze polskie organizacjom
syjonistycznym była traktowana przez nie jako "dług honorowy" do
zwrotu po uzyskaniu przez Izrael niepodległości. Mowa tutaj o niemałej kwocie -
tylko w latach 1938-1939 opiewającej na mniej więcej 6 mln złotych.
Wojciech
Wybranowski