JAK DOBRZE BYĆ „ BIAŁASEM”

 

Poniższy tekst ma charakter jak najbardziej anty-rasistowski. Zainspirowało go motto ostatnich… Mistrzostw Świata w piłce kopanej: „ No racism”, eksponowane przede wszystkim podczas meczów rozgrywanych z udziałem zawodników o afrykańskim rodowodzie. Inna sprawa, że właśnie Afryka ma w tej materii, że tak napiszę, problem. Przecież z tuzin krajów „ kontynentu nieustającej przyszłości” ( i kilka państewek karaibskich, to jest „post-afrykańskich”), wpisuje w swoje flagi pas czerni, który ma symbolizować kolor facjat i członków większości obywateli. Doprawdy rzecz niespotykana w świecie białych. No, niechby tylko spróbowali! Paradom równości rasowej od Lizbony po Poznań nie byłoby końca. Z samo-zapłonem symbolicznego Murzyna „Bambo” włącznie. Albo innej p. Kazimiery Szczuki- cudem odnalezionej  Żydówki i   „ Lady” tolerancyjnej inaczej.

 Ale ja nie o tym. Chodzi mi bardziej o pewną politycznie mocno kłopotliwą przypadłość, to jest  deklarowaną chęć przynależności jednostek , a nawet całych środowisk do kategorii wszetecznych „białasów”. Wbrew panującym oficjalnie trendom. Oczywiście wiele zależy tu od osobistego przekonania, mentalności, zasad państwowej klasyfikacji, szerokości geograficznej. Mniej waży tak zwany wygląd, czy jak kto woli: „pierwszy rzut oka”.

Uprzejmie służę przykładami. Już nie pamiętam kiedy i gdzie, ale chyba w druku zwartym pisał p. Janusz Korwin-Mikke, że większość Kubańczyków to czarni, czy też Murzyni. Mylił się i... miał rację. Według oficjalnych danych 66% mieszkańców „gorącej wyspy” to potomkowie Hiszpanów ( starych kolonistów i tych przybyłych w I połowie XX w.- w lwiej części Galisyjczyków mówiących dialektem języka portugalskiego; pamiętajmy, że śp. Franciszek Franco był Galisyjczykiem!).

Nie jestem jednak przekonany, że owi przybysze są do końca „czyści rasowo”. Owszem, ojcem Fidela Castro był Galisyjczyk (niektórzy twierdzą, że sympatyzował z karlistami, co tłumaczyłoby anty-amerykańskość Komendanta?), dziadkiem turecki Żyd, ale jedną z babć- czarna jak heban Kongijka. Proszę się przyjrzeć, a dobrze, rysom twarzy starego, dogorywającego dyktatora ( cóż, to wychodzi w młodości lub na starość). Tak to już jest, czarne kobiety są namiętne, biali mężczyźni nigdy nie byli nadmiernie uodpornieni na ich wdzięki (pisał  o tym śp. Kazimierz Lux przebywający w pierwszej polskiej „misji stabilizacyjnej” na Santo Domingo za kochanego Napoleona; oj, mocno tam nasi legioniści nabroili w kwestiach inter-rasowych; inna sprawa, że niekoniecznie marli z powodu ran, lecz, jakże często, chorób wywołanych diabelską mieszanką klimatu z podłym trzcino-cukrowym alkoholem; ten błąd popełniali zresztą wszyscy Europejczycy na Karaibach). Żeby było śmieszniej: wśród antenatów śmiertelnego wroga Castro- Fulgencjusza Batisty był Chińczyk ( albo Filipińczyk), z czego śmiała się  cała przed-castrowska Kuba ( trzeci na świecie kraj mający kolor w telewizji). Oczywiście wymienieni wybitni Kubańczycy uchodzą za bezdyskusyjnych białych i pewnie za takich się uważali/uważają.

Jednak to nie wszystko. Kubańscy („na pierwszy rzut oka”) Mulaci (22% ludności) uważają siebie również za białych. Powiedz takiemu, że jest czarny- splunie ci pod nogi.

Portorykańczycy to, według własnego uznania, w większości osobnicy biali jak mleko (75 % mieszkańców państwa stowarzyszonego z USA). Tymczasem według ocen amerykańskich wcale nie są zaliczani do „rasy kaukaskiej”, lecz do Latynosów, czyli potomków związków europejsko-indiańskich( na pewno Meksykanie), względnie europejsko-indiańsko-murzyńskich ( wspomniane Puerto Rico alias Porto Rico). Popatrzmy na wirtualną znajomą p. premiera Belki, ognistą Jennifer Lopez. Na rodzimej wyspie uznano by ją za białą, jednak w Stanach to jednak Latynoska. Pewnie słusznie: ma wyraziste, szlachetne europejsko-indiańskie rysy twarzy.

Ponad 50% Brazylijczyków uważa się za białych. I owszem, wielu tam potomków Europejczyków (szczególnie w stanach środkowo-południowych), ale niektórzy uchodzą za „brzoskwiniowych” („persico”), „oliwkowych”, „przyciemnianych”. Tendencja jest jednak oczywista: „byle do białych”. Zgroza, tym bardziej, że  w  Ameryce Południowej i Środkowej szanse na karierę polityczną mają  najczęściej ludzie o białym kolorze skóry. Moralesa w Boliwii i Chaveza w Wenezueli traktujmy z przymrużeniem oka: za chwilę przykryje ich pył zapomnienia.

Co tam jednak Nowy Świat; od „problemu rasowego” nie są również wolni „rubieżni” Europejczycy. Niektórzy twierdzą, że wschodni Rosjanie nabrali z biegiem wieków cech rasowych azjatyckich sąsiadów ( kozackie wydatne kości policzkowe, bystre oczy z mongolskich stepów rodem). Lepiej nie wspominać. Pobiją – i tyle. Toż to biali pełną gębą. Najpierwsze Przedmurze Chrześcijaństwa, Trzeci Rzym. Inna sprawa, że coś w tym jest. A propos Kozaków: 13 km od Łaska (woj. łódzkie) znajduje się ostatni w Polsce pomnik Kozaków poległych w walce z powstańcami 1863 r. Mam nadzieję, że miejscowi ( a raczej przyjezdni) nigdy go nie tkną . Chociaż... czego się nie robi w imię świeżo nabytego patriotyzmu lub jakiejś nowej „pomarańczowej rewolucji”. .

Wiadomo, że Sycylijczycy, Korsykanie ( symbol wyspy: czarna głowa Maura), południowi Hiszpanie i Portugalczycy poddani byli wpływom  arabskim. Rzecz jasna Arabowie to biali, jednak wśród oddziałów najezdniczych byli wspomniani czarni Maurowie, Nubijczycy itd. ( islam jest bardzo tolerancyjny, kolor skóry nie odgrywa w nim większej roli). To nie mogło nie odcisnąć swego piętna na licach i włosach wcale licznych mieszkańców Śródziemnomorza (skrajny przykład: Czarnogóra, czyli Montenegro: żyje tam mała społeczność mocno ciemnych- głęboka mocca- ludzi, efekt operatywności kupców weneckich). Nazwij jednak takiego Sycylijczyka „ czarnym”... „Lupara” z mózgu zrobi ci  „tatara” (vide: filmy gangsterskie)

Prawdę mówiąc od „problemu białości” nie są nawet wolni liczni przedstawiciele rasy żółtej. Swego czasu oglądałem na mocno lewicowym kanale telewizyjnym „Planete” ( w telegraficznym skrócie: „ niech żyje Che Guevara”) film o przekradających się  Chińczykach z interioru do autonomicznego Honkongu. Reporter pyta oficera miejscowej policji:” To jak wy rozpoznajecie tych imigrantów?. Jak to jak- odpowiada z uśmieszkiem na twarzy  stróż prawa- przecież oni są ciemniejsi od mieszkańców Hongkongu”. Albo tacy kambodżańscy Wietnamczycy. Przez wieki chlubili się tym, że są bardziej biali  (i inteligentni) od  Khmerów. Zbrodniczy  siepacze Pol Pota, ku uciesze chłopskiej gawiedzi, wystawili im również za to straszliwy rachunek.

Wiadomo, nie ma lepszych, czy gorszych ras. Jednakowoż dziwi- mocno kontestowana przez współczesnych postępowców- atawistyczna dążność ludzkości do „wybielania”. Nie przeczą temu bynajmniej owe czarne paski na flagach afrykańskich państw. To przejaw, tak sądzę, nie tyle dumy, co- nie wiedzieć czemu- kompleksów. Na szczęście dla nas, anty-rasistów, pozostają plaże i solaria. W ramach wyrównywania nierówności

 

                                                           DARIUSZ RATAJCZAK