Chłodnym okiem naturalisty

 2009-04-25

Szanowny Panie Gestapo!” Tak zatytułowana była większość donosów, jakie podczas okupacji niemieckiej pisali donosiciele, próbując w ten sposób załatwiać porachunki z sąsiadami, albo gospodarczymi konkurentami. „Pan Gestapo” wykorzystywany był również przez Polską Partię Robotniczą, która, denuncjując AK-owców, przygotowywała odpowiedni grunt dla Józefa Stalina, no i oczywiście – dla siebie samej w przyszłym cudnym raju. W ten oto sposób narodziły się w Polsce ubeckie dynastie, z których część wywodzi swoje korzenie jeszcze z mrocznych, gestapowskich początków. Kolejne pokolenie tych dynastii stosunkowo gładko weszło do służb specjalnych III Rzeczypospolitej, nadając im specyficzny koloryt i etos – bo przecież pułkownik Jan Lesiak nie umrze bezpotomnie. Ponieważ tajemnicą poliszynela jest, że punkt ciężkości władzy w III RP leży poza konstytucyjnymi organami państwa, właśnie w środowisku tajnych służb, których najtwardszym jądrem jest komunistyczna wojskowa razwiedka, ubeckie dynastie, poza oczywiście kręceniem lodów, to znaczy – rozkradaniem państwa i stwarzaniem pozorów legalności dla grabienia obywateli – zajmują się politycznymi podchodami.

Ważną rolę w tych podchodach odgrywa organizowanie opinii publicznej, a któż może to zadanie wykonać lepiej od konfidentów? Zwykli ludzie nie są przewidywalni; jeden myśli tak, drugi – inaczej, jeden chce tego, drugi – tamtego i w rezultacie bardzo trudno jest opinią publiczną posterować w pożądaną stronę. Dlatego znacznie lepiej używać do tego celu konfidentów; żaden z nich nigdy nic nie myśli, tylko wykonuje zadania postawione przez oficerów prowadzących, którzy z kolei mają dyspozycje od samych ojców chrzestnych i wszystko gra, jak, nie przymierzając, gruźlikowi w płucach. Tę koordynację, świadczącą, że zajmują się nią pierwszorzędni fachowcy od robienia ludziom wody z mózgu, widać nie tylko w kontrolowanych przez razwiedkę mediach elektronicznych, gdzie odrabiają pensa różne „Stokrotki”, nie tylko w prasie, ale także w internecie. W internecie bowiem panuje złudzenie anonimowości, co niesłychanie ośmiela kolejne generacje korespondentów „Szanownego Pana Gestapo”, więc chętnie walą po oczach, dodając do zadań zleconych potężną dawkę własnego zaangażowania emocjonalnego.

Obserwując wpisy dokonywane przez anonimowych uczestników różnych forów dyskusyjnych, można bez trudu zorientować się w wytycznych, jakie wychodzą z kwatery głównej rządzącej Polską mafii. Nawet gdybyśmy nic nie wiedzieli o jej proweniencji, zdradziłoby ją nam właśnie to emocjonalne zaangażowanie. Gołym okiem widać w nim bowiem dwa charakterystyczne elementy: z jednej strony służalczą gotowość, a z drugiej – atawistyczną nienawiść. Służalczą gotowość korespondenci „Pana Gestapo”, już bodaj w trzecim, a kto wie, czy nawet nie w czwartym pokoleniu, kierują zawsze wobec aktualnego mocodawcy, którym dzisiaj jest oczywiście Eurosojuz – aktualne wcielenie odwiecznego Związku Radzieckiego. Do tego mają instynktowny tropizm, niczym słonecznik do słońca. Dlatego też niegdysiejszych entuzjastów nierozerwalnego sojuszu z bratnim Związkiem Radzieckim tak trudno dzisiaj przelicytować w miłości do Unii Europejskiej. W swym miłosnym zaangażowaniu idą tak daleko, że tylko patrzeć, jak przeciwnikom Anschlussu znowu zaczną zrywać paznokcie. Samym tropizmem trudno byłoby to wytłumaczyć, ale ten odruch serca gorejącego stanie się bardziej zrozumiały w kontekście ideologii, jaką Eurosojuz właśnie narzuca europejskim narodom. Jest to polityczna poprawność, czyli marksizm kulturowy, w którym szczególną rolę pełni swoista bigoteria tak zwanej „laickości”. Za komuny nazywało się to „światopoglądem naukowym”, ale jak zwał, tak zwał – chodzi o walkę z Kościołem katolickim. Starym czekistom tylko w to graj i to bez względu na to, do którego pokolenia należą, co stanowi poszlakę, że dziedziczyć można również instynkty i antypatie. Jak się okazuje, z komuny nie wychodzi się bezkarnie zwłaszcza, gdy lekkomyślnie zaniedbało się przeciąć pępowinę, przez którą do narodowego organizmu nadal sączy się trucizna, widoczna chłodnym okiem „naturalisty, który przegląda wykopane w błocie i gatunkuje i nazywa glisty”.
Stanisław Michalkiewicz
  www.michalkiewicz.pl

Odpowiedzi:

  1.  

Ryziel powiedział/a

2009-04-25 @ 22:18

Nalezy zrobić liste osob byłych wrogów Polaków UB,SB,KPP,PZPR od seretarza POP w zwyż i popatrzyc co robia ich dzici i wnukowie
Byłoby to ciekwa lektura

  1.  

scoolnick powiedział/a

2009-04-26 @ 22:22

wiekszość osrodków propagandy zwanych nowoczesnie PR próbuje nam wmówic że jadro zła to UB,SB a to była tylko ręka wykonawcza dowództwa usadowionego w komitecie centralnym i komitetach wojewódzkich i miejskich,gminnych PZPR .i choc mineło 20 lat od zmian ustrojowych , zadna figura nie została osądzona ,a jedynie tylko pionki to też z wielkim pobłażaniem.
Co powiedzą nasze wnuki za paręlat , czy odczytaja to za akt miłosierdzia,poczucia współwiny czy też głupoty,nieodpowiedzialnosci za ojczyznę.

 

ZDRAJCY  POD  SÁD  WOJSKOWY

INZ.  JERZY  SKORYNA

 

Ponizsze komentarze sa bardzo bladymi reakcjami na zachowanie sie niby to „polskich” eurodeputowanych, którzy publiczne staneli po stronie sowieckich i niemieckich zamierzeñ i polityki kompletnego zniszczenia Narodu Polskiego.

W UE jako tchórze, staneli w szyku. Zadne #ustalenia” na terenieUE Nnie obowiazuja polski, O ILE SA SPRZECZNE Z INTERESAMI Narodu Polskiego.

PolitykaTuska i Sikorskiego, w jawny sposób ukazuja, ze ich posuniecia sa SPRZECZNE, a nawet WROGIE interesom RP.

„Polscy” eurodeputowani, wymienieni ponizej,musza byc natychmiastowo wezwani do Polski i osadzeni przez Sad wojskowy.

Sad Wojskowy, poniewaz w gre wchodzi  Rotmistrz  Witold Pilecki, zolnierz Wojska Polskiego, Armii Krajowej, uznany przez Polski i caly swait, jako BOHATER Iiej WOJNY SWIATOWEJ.

Tak ci zdrajcy, jak i ich mocodawcy, którzy nakazali im glosowac przeciwkointeresom Narodu Polskiego, na sadzie wojskowym, powinni otrzymac NAJWYZSZY wyrok za ZDRATE, bez moznosie  apelacji i wykonany najwyzej w ciagu nastepnych 24 godzin, po zapadniecu wyroku, a wyrok za ZADADE moze byc tylko jeden... szubienica!

Jest juz najwyzszy czas na zrzucenie pet wrogich Polsce wladz, które daza do zrobienia z Narodu Polskiego „ochotniczych niewilników”, poddanych interesom innych pañstw, organizacji, czy tez zakarzonych materjalkizmem obcych ras...

Naród Polski chce byc naprawde NIEPODLEGLYM PAÑSTWEM, a nie niewilniczym, szesnasto miljonowym  plemienim, zyjacym z ochlapów rzuconych z sutego stolu wrogich nam sil!

Ponizszy tekst dopelni mój, kombatancki punkt widzenia imuczucia.

 

Nie powinni reprezentować Polski

KWORUM, 14.04.09

 

Polscy eurodeputowani przeciw rotmistrzowi Pileckiemu

Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie wzywa wszystkich polskich eurodeputowanych, którzy nie poparli 2 kwietnia podczas głosowania w Parlamencie Europejskim zgłoszonych przez Hannę Foltyn-Kubicką poprawek do rezolucji "Świadomość europejska a totalitaryzm" - mających na celu wpisanie rotmistrza Witolda Pileckiego do tekstu dokumentu oraz ustanowienie dnia 25 maja (rocznicy jego śmierci) Europejskim Dniem Bohaterów Walki z Totalitaryzmem - do publicznego ogłoszenia rezygnacji z dalszego udziału w życiu politycznym.

 

Żadna z poprawek nie uzyskała wymaganej większości, co przyjmujemy ze smutkiem, ale prawdziwym skandalem jest dla nas imienny wydruk wyników głosowania dwóch z nich, z którego wynika, że także spora część naszych europosłów nie podniosła rąk za ich przyjęciem. Polscy eurodeputowani, głosujący przeciwko uhonorowaniu jednego z największych bohaterów najnowszej historii swojego kraju - tego nie wolno zbagatelizować, ani pozostawić bez wyciągnięcia surowych konsekwencji.

Oto ich nazwiska: Czarnecki Marek, Onyszkiewicz, Piskorski, Staniszewska, Wielowieyski, Buzek, Chmielewski, Gacek, Jałowiecki, Lewandowski, Olbrycht, Protasiewicz, Saryusz-Wolski, Siekierski, Zaleski, Zwiefka, Geringer de Oedenberg, Grabowska, Liberadzki, Masiel. Sonik i Gierek w jednym głosowaniu wstrzymali się, w drugim byli przeciwko przyjęciu zgłoszonej przez Foltyn-Kubicką poprawki.

 

Nie przyjmujemy do wiadomości żenujących tłumaczeń, że takie były ustalenia poszczególnych frakcji europarlamentu, w których zasiadają owi deputowani. Jeżeli zechcą oni użyć w swej obronie podobnych argumentów, będzie to znaczyć że bycie Polakiem jest dla nich czymś nieistotnym, a więc logiczny jest wniosek, iż nie powinni już nigdy więcej reprezentować Rzeczypospolitej na żadnym publicznym forum w kraju, ani za granicą.

W polityce bywają jednoznaczne sytuacje, w których wszelkie podziały powinny ustępować miejsca uczuciom patriotycznym. Trudno wyobrazić sobie zaś lepszą okoliczność do zamanifestowania dumy ze swego kraju w europarlamencie, jak właśnie ta opisana wyżej. Niestety, dla kilkunastu naszych deputowanych nie stała się ona znakomitą okazją do zademonstrowania swej polskości, ale wręcz przeciwnie: powodem haniebnej kompromitacji.

 

Apelujemy do wszystkich posiadających czynne prawa wyborcze Polaków, aby dobrze zapamiętali wymienione wyżej nazwiska. Politycy podnoszący ręce przeciw uczczeniu uznanego przez cały świat za jednego z najdzielniejszych ludzi okresu II wojny światowej rtm. Witolda Pileckiego - dobrowolnego więźnia obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenu (w celu zorganizowania w nim konspiracji), żołnierza Armii Krajowej, walczącego przeciw dwóm okupantom Polski i zamordowanego przez sowiecki reżim w Warszawie nie powinni bowiem w przyszłości reprezentować nas ani w Parlamencie Europejskim, ani w polskim, ani nawet w lokalnych samorządach.

W imieniu Rady POKiN

dr Jerzy Bukowski

 

Emerytury dla nauczycieli czyli dalszy ciag eutanazji

Dzisiaj przegłosowano w Sejmie głosami koalicji nietrządniczej  m.inn. ustawę o "emeryturach nauczycielskich"  zapewniajacych nauczycielom po co najmniej 25 latach pracy  ok. 600 zł (słownie : ok. sześćset zł) - wyżyć za nią może i można, ale w  Pakistanie lub innym świecie dalekim od Europy. - Za parę lat ja będę przechodził na emeryturę wypracowaną w komunie - bo tzw."woloność" nie pozwoliła mi w Kraju pracować - i jeżeli moja emerytura będzie odbiegać procentowo od średniej krajowej jaki obowiązywał w okresie jej wypracowania, równowartość odbiorę z "kałachem" w dłoni od band - nie intreresuje mnie brak pieniędzy w budżecie, trzeba było nie grabić, niszczyć, wyprzedawać gospodarkę.

W Sejmie też  wyszło że My, w komunie potentat w produkcji cukru, dzisiaj musimy go importować !

Gornicy  też wyszli dzisiaj na ulice narazie Jastrzębia, przed siedziby spółki węglowej. Górnicy uswiadamiają sobie o bandyckich machinacjach nierządniczego układu mafijnego osadzonego w spółkach - do dzisiaj mafię węglową która wyprowadziła ok. 20 mld zł, nie osądzono a nawet są komisyjne próby "rehabilitacji" samobójczyni - minister uwikłaną w mafijne struktury. (opisuję na swoim blogu: marek-chrapan@blog.onet.pl) Jednak porządek robić należy od głowy, spółki węglowe są tylko efektem bandyckiego "prawa"

ustanawianego w Warszawie i tam należy w pierwszym rzędzie zrobić porządek. WSPÓLNIE, RAZEM, Z NAUCZYCIELAMI, STOCZNIOWCAMI, SŁUŻBĄ ZDROWIA, ROLNIKAMI ITD... - CZYLI Z CAŁYM NARODEM - zacząć 29.04.2009 r - dołączyć do stoczniowców.

 PAŃSTWO PRAWA MUSIMY SAMI SOBIE STWORZYĆ ZAGANIAJĄC DO "BEREZ" WSZYSTKIE KLIKI BANDYCKIEGO UKŁADU MAGDALENKOWEGO !

Bo jak sie ma nasze obecne "państwo" do państwa prawa widzimy codziennie kiedy "niezależne" sądy skazują ujawniających przestępstwa mafijne, bandyckie,  defraudacje, łapówkarstwo, a przestepców uwalniają od winy. Na tej zasadzie przedwczoraj zakazano PiSowi pokazywać ewidentne szachrajstwa senatorów, ministrów, i innych  notabli platfusokliki.

- Oto "niezależny" sąd chce nam wmówić że sprawa Misiaka przygotowującego ustawę  dla wyprowadzenia 48 mln zł  do swojej firmy od zwalnianych stoczniowców pod pozorem "przeszkolenia" - (do czego jeżeli i tak pracy nie ma - szkoli się na stanowiskach pracy !) - jest normą prawną, to jest kuriozum zdarzające sie tylko w takim sądzie !

- Dla tego "sądu" normą też jest "wygrywanie" przetargów na potężne kwoty przez firmę żony prominentnego działacza z najbliższego otoczenia "premiera".   Nawet gdyby żona zrezygnowała z udziałow w firmie to i tak przecież jest to  poplecznictwo, bo tam pozostali jej byli wspólnicy (a ona tylko zrezygnowała z udziału w zarządzie).

- Nagrody dla urzędasów w Warszawie w wysokości której przeciętny człowiek PRACUJĄCY nie osiagnie w ciągu pięciu lat, w sumie przeszło 50 mln, w dobie "oszczędności" kryzysowej Pani "prezydent" Warszawy (urzędującej prawem "Kaduka" - objęła stanowisko łamiąc prawo - okazuje się że obowiązuje ono innych, nie platfusoklikę) dla tego"sądu" to też normalność.

TYLKO TE PRZYKLADY, NIE SIĘGAJĄC DALEJ, JASKRAWO POKAZUJĄ NASZE "PAŃSTWO PRAWA"

 

Nie jestem fanem PiSu po jego "wolcie" w trakcie sprawowania władzy - odstąpienie od haseł przedwyborczych, ale w porownaniu do platfusokliki jest partią prawa w miarę dobrze rozumianego (co nie oznacza ze zapomni się PiSowi jego zaniechania rozliczeń swoich i reszty bandyckiego układu Magdalenkowego)

DLATEGO KAŻDY POLAK MA OBOWIĄZEK WŁĄCZYĆ SWIĘ DO WALKI Z BANDYCTWEM PREZENTOWANYM PRZEZ PLATFUSOKLIKĘ. NA START 29.04. 2009 R W WARSZAWIE.

 

Marek Chrapan

 

Web414 OSRODEK WCZASOWY POLSKA

 Pielęgniarki maja pretensje że doktor kazał im pracowac

Proces dr. G: To był surowy despota

pmaj 24-04-2009, ostatnia aktualizacja 24-04-2009 21:06

- Jak szefem był Zbigniew Religa, do pracy szło się z ochotą, jak doktor G., ze ściśniętym żołądkiem - zeznawały na rozprawie pielęgniarki.

Mirosław G.

autor zdjęcia: Jerzy Dudek

źródło: Fotorzepa

Mirosław G.

+zobacz więcej

- Surowy, despotyczny i wybuchowy - tak o kardiochirurgu Mirosławie G. wyrażała się dziś część pielęgniarek zeznających na procesie lekarza; niektóre jako powód swojego odejścia wskazywały fatalną atmosferę pracy. Doktor broni się, że był wymagający dla dobra pacjentów.

- Bardzo długo pracowałyśmy. Między zabiegami można było tylko chwilę odpocząć, nawet kanapki spożywałyśmy w biegu; nie było kiedy iść do toalety - mówiła jedna z nich. - Wiele koleżanek doprowadził do łez. Mnie też kiedyś skarcił i uderzył po ręce w czasie zabiegu mówiąc, że za wolno się ruszam - relacjonowała.

Inna zeznała, że G. mówił pielęgniarkom, że na ich miejsce jest mnóstwo koleżanek ze Wschodu, które chętnie przyjadą do pracy. - Jak brakowało rękawiczek i domagałyśmy się ich, powiedział, że się nie nadajemy do zawodu, skoro brzydzimy się pacjentów. Nie znam pielęgniarki, która brzydzi się chorego - dodała, nie kryjąc irytacji. Powiedziała też, że była tak zdeterminowana, by nie pracować z G., że zdecydowała się na drugie dziecko i odeszła na urlop wychowawczy.

W ocenie oskarżonego, rotacja personelu na oddziale wynikała z faktu, że nie wszyscy mają predyspozycje do pracy w kardiochirurgii, są wystarczająco wytrzymali psychicznie. Podkreślał, że długie godziny pracy były podyktowane zwiększeniem ilości operacji.

G. przekonywał, że zakaz spożywania napojów na dyżurach - poza wyznaczonym do tego pokojem - był podyktowany obawą, by nie doszło do zalania urządzeń. Analogiczny zakaz jedzenia poza pomieszczeniem socjalnym był - jak mówił - podyktowany względami bezpieczeństwa, nie złośliwością. Jak wyliczał, wprowadzenie wymogów noszenia białych skarpetek czy upinania włosów to nie fanaberia, a troska o pacjentów.

Zdaniem dr G. niezadowolenie części personelu mogło wynikać z faktu, że wprowadził dyscyplinę, a za doktora Religi panował większy luz.

PAP

Ojcu mogą się należeć alimenty od dzieci

Izabela Lewandowska 24-04-2009,

Nie tylko rodzice obowiązani są do utrzymywania swoich dzieci. Taki obowiązek ciąży także na dzieciach, jeśli rodzic znalazł się w niedostatku

Sąd może jednak odmówić rodzicowi alimentów, jeśli jego żądanie pozostaje w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego.

Mąż czytelniczki przez 16 lat uchylał się od płacenia alimentów na dzieci. Nie utrzymywał z nimi żadnych kontaktów. Wyjechał za granicę i nie było możliwości sprawdzania, czy tam pracuje. Czytelniczka otrzymywała alimenty tylko w okresach działania banków alimentacyjnych. Dzieci są już dorosłe i niedawno podjęły pracę.

Mąż właśnie wrócił do kraju. Nie pracuje, nie ma żadnych dochodów. Jest chory, ale nie ma też renty inwalidzkiej. Domaga się pomocy od dzieci. Zapowiada, że jeśli jej nie otrzyma, to wystąpi przeciwko nim o alimenty do sądu. Czytelniczka słyszała, że w razie pozbawienia ojca praw rodzicielskich, straciłby możliwość starania się o alimenty od dzieci. Pyta, czy rzeczywiście tak jest.

Ważna pełnoletność

W tym wypadku pozbawienie ojca władzy rodzicielskiej nie wchodzi w rachubę, ponieważ wygasa ona z dniem uzyskania przez dziecko pełnoletności, czyli ukończenia 18. roku życia. Skoro dzieci są dorosłe i samodzielne, nie ma władzy rodzicielskiej i nie ma czego ojca pozbawiać.

Istotnie, co do zasady dzieci mają wobec do rodziców obowiązek dostarczenia środków utrzymania, czyli obowiązek alimentacyjny. Obciąża on bowiem w myśl art. 128 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego krewnych w linii prostej, czyli m.in. dzieci wobec rodziców, oraz rodzeństwo.

Zakres świadczeń alimentacyjnych zależy od usprawiedliwionych potrzeb uprawnionego do alimentów oraz zarobkowych i majątkowych możliwości zobowiązanego.

Pomoc w niedostatku

Dzieci są zobowiązane do alimentowania rodzica tylko w sytuacji, gdy ten znajduje się w niedostatku, tj. gdy nie jest w stanie zaspokoić swych usprawiedliwionych życiowych potrzeb i gdy jedyną drogą do poprawy jego sytuacji są alimenty od dziecka czy dzieci. Nawet gdy dzieciom się wiedzie bardzo dobrze, gdy ich sytuacja materialna jest znakomita, alimenty na rzecz rodzica mają zasadniczo wyrównać tylko ów stan niedostatku.

Żaden przepis nie uzależnia prawa rodzica do alimentów od tego, czy i jak wykonywał on swoje obowiązki alimentacyjne wobec dzieci. Nie wyłącza też tego uprawnienia sam fakt, że rodzic został w przeszłości pozbawiony władzy rodzicielskiej nad dzieckiem. Jednakże roszczenia wobec dzieci, a tym bardziej ich zakres, mogą być oceniane z punktu widzenia zasad współżycia społecznego, czyli reguł godziwego postępowania. Dlatego ze względu na te zasady sąd może oddalić roszczenie ojca – w całości lub w części, jeśli postępował on wobec swych dzieci rażąco nagannie. Dowodem na to może być zapewne wyrok pozbawiający rodzica władzy rodzicielskiej z jego winy, tj. z powodu nadużywania tej władzy albo rażącego zaniedbywania obowiązków względem dziecka, w tym obowiązków alimentacyjnych. Tak samo potraktować trzeba wyrok skazujący za tzw. złośliwe uchylanie się od alimentów, a nawet sam fakt, że z powodu uchylania się przez ojca od alimentów wypłacano je z funduszu alimentacyjnego.

Nie tylko rodzice

Dodać trzeba, że państwowe jednostki pomocy społecznej mogą się domagać uiszczania kosztów pobytu pensjonariusza w takiej placówce od osób mających wobec niego obowiązek alimentacyjny na tych samych zasadach, na jakich mógłby ich żądać ten pensjonariusz. Oznacza to, że jeśli przez wzgląd na zasady współżycia społecznego ojcu alimenty od dzieci by się nie należały, to również taka placówka nie może występować przeciwko nim z takimi roszczeniami.

Firmy coraz częściej nie wypłacają pensji

Izabela Rakowska-Boroń 24-04-2009,

Blisko 19 tys. pracowników nie otrzymało wynagrodzenia w I kwartale tego roku – mówi raport Państwowej Inspekcji Pracy.

To sześciokrotnie więcej niż rok temu, kiedy wynagrodzenia nie otrzymało 3 tys. osób.

Aby odczytać dalszą część artykułu zaloguj się.