PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Poszukiwania Petera Fussa
3-02-2007
Prowokacja pana Fussa
27-01-2007
Jad z plakatu
26-01-2007
Prowokacja na plakacie
25-01-2007
Poszukiwania Petera Fussa Sylwia Zarzycka
Kim jest Peter Fuss, autor plakatu, który postawił na nogi koszalińską policję? Pytanie proste. Odpowiedź trudna.
Na
stronie internetowej www.vlepvnet.bzzz.net można przeczytać, co na temat
wystawy i plakatu "mówi" ich twórca. (Piotr Czapliński)
PRZECZYTAJ WIĘCEJ
Prowokacja pana Fussa
27-01-2007
Jad z plakatu
26-01-2007
Koszalin > Policja zamknęła galerię
26-01-2007
ZOBACZ ZDJĘCIA
Ktoś albo coś, występujący pod takim właśnie
artystycznym pseudonimem, jest autorem olbrzymiego plakatu, który zawisł w
zeszłym tygodniu na płocie przy koszalińskim kościele. Na plakacie były
podobizny znanych osób, a pod spodem widniał napis "Żydzi won z
katolickiego kraju".
Okazało się, że billboard to część większego przedsięwzięcia - w koszalińskiej
galerii "Scena" przygotowywana była wystawa prac P. Fussa. Policja
wystawę zamknęła. Po kilku dniach szefom galerii, Robertowi Knuthowi i
Ryszardowi Ziarkiewiczowi, klucze oddała. Przesłuchała także obu panów aby
dowiedzieć się, kim jest ów Peter Fuss. - Powiedzieli, że nie wiedzą -
informuje Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. -
Bo nie wiemy. Kontaktowaliśmy się z nim jedynie drogą mailową. Znamy jego
wcześniejsze wystawy. Ale nigdy go nie widzieliśmy, ani z nim nie
rozmawialiśmy. Wielu artystów tak postępuje - tłumaczy R. Ziarkiewicz. Dodaje,
że P. Fuss nie chciał od nich za swoje prace pieniędzy. A jak prace trafiły do
Koszalina? - Przywiózł je jakiś człowiek, ale nie znamy go - mówi szef
"Sceny".
- Być może w świecie
artystycznym takie podejście jest normalne, ale według nas trochę lekkomyślne -
mówi R. Gąsiorowski. Koszalińska policja zwróci się do swoich kolegów z
Gdańska, by pomogli jej szukać Petera Fussa.
Na razie ktoś, kto posługuje się tym pseudonimem, na stronach internetowych
wyraził swoje oburzenie przeciwko prokuratorskiemu postępowaniu o nawoływanie
do nienawiści na tle rasowym czy etnicznym. Pisze tak: "Jedynie
wykroczenie (...) to umieszczenie billboardu bez zezwolenia. Gdyby moim celem
było zrobienie skandalu (...) to poszedłbym w ślady Herostratesa i spaliłbym
kościół". Twierdzi, że wszystko było artystyczną prowokacją. Tak naprawdę
to protestował przeciwko polskiemu antysemityzmowi, a hasło na plakacie to
cytat z publicznej wypowiedzi zwolennika Radia Maryja.
Natomiast prowadzący galerię zwrócili się z otwartym listem do prezydenta
Koszalina. Piszą w nim m.in.: "Zamknięcie wystawy przez prokuraturę i
wszczęcie śledztwa jest oczywistym nieporozumieniem. Dlatego wyrażamy nadzieję,
że będzie ono jak najszybciej wyjaśnione, a prace Fussa zwrócone na wystawę, a
Galeria ponownie otwarta." List do prezydenta nie jest przypadkowy, bowiem
w informacjach o wystawie podano, że objął on to przedsięwzięcie patronatem. -
Prezydent patronatu rzeczywiście udzielił, ale w zeszłym roku, przy okazji
otwarcia galerii. Na pewno nie było go w przypadku tej wystawy - tłumaczy
Robert Grabowski z Urzędu Miejskiego w Koszalinie.
|
_22.11_peter fuss |
|
|
|
x: na początek chciałbym cię zapytać, czy bilbord był w jakikolwiek sposób częścią wystawy "jesus christ king of poland"? robert knuth zaprzeczył temu w wywiadzie dla artbloxa, ale wrażenie jest inne. pf: Bilbord jest integralną częścią wystawy. Tak samo jak częścią wystawy są screeny z internetowych forów, internetowa lista Żydów, cycaty z Radia Maryja, czy woda Jankowski. Chciałbym jednak podkreślić, że szefowie galerii Scena nic o tym bilbordzie nie wiedzieli. Nie mieli pojęcia co będzie na tym bilbordzie, ani kiedy i gdzie sie pojawi. Dlatego próba pociągnięcia ich do odpowiedzialności za ten bilbord jest nonsensem. x: rozumiem, że takie postawienie sprawy wyjaśnia kwestie prawnej odpowiedzialności roberta knutha za twoje działanie na bilbordzie. ale istnieje jeszcze jedno pękniecie pomiedzy tymi dwoma elementami wystawy, którego wyjaśnienie wydaje mi sie dość istotne: przedmioty zgromadzone w galerii dość łatwo wybronić z zarzutu szerzenia antysemityzmu: po pierwsze galeria sama w sobie stanowi pewien nawias interpretacyjny, po drugie zgromadziłeś tam autentyczną dokumentację polskiego antysemityzmu. z bilbordem jest inaczej: stworzyłeś go sam, jako prace malarską i umiesciłeś w neutralnej przestrzeni. chyba zgodzisz się, że przez wiele osób mógł być zinterpretowany jako autentyczny wytwór antysemickiej propagandy? pf: Jaką odpowiedzialność karną
masz na myśli? Jedyne wykroczenie o jakim można tu mówić, to umieszczenie
bilbordu bez zezwolenia. Grozi za to, zdaje się, kara grzywny do 500 zł. Jest
to takie wykroczenie, jakie popełniają wszyscy, którzy umieszczają swoje
szablony, vlepki, graffiti w przestrzeni publicznej. x: intryguje mnie po prostu struktura twojego projektu. nie chodzi mi o to, że ta praca jest antysemicka, zastanowiło mnie raczej, że jest taka dosadna i zupełnie pozbawiona przewrotności i dowcipu twoich wczesniejszych bilbordów. jakby stworzona tylko na potrzeby skandalu. rozwój wydarzeń był łatwy do przewidzenia. pf: Nie lubię, kiedy sztukę
tłumaczy się przez potrzebę zrobienia skandalu. To taki wytrych dla
wszystkich tych, którzy nie potrafią zinterpretować tego co widzą. Wtedy
wszystko tłumaczą potrzebą skandalu. Kozyra - potrzeba skandalu. Ziemniaki w
Zachęcie - potrzeba skandalu. Obóz koncentracyjny z Lego - potrzeba skandalu.
Gdyby moim celem było zrobienie skandalu, gdyby moje działanie było
podyktowane chęcią zwrócenia uwagi na siebie, to nie bawiłbym się w przygotowywanie
bilbordu, przygotowywanie wystawy. Poszedłbym w ślady Herostratesa i
podpaliłbym kosciół, zamiast wieszac bilbord na jego płocie. x: no, rzeczywiście, trochę straszno się robi. pytam cię o element skandalu własnie dla tego, że wydaje mi się, że najistotniejszy przekaz twojej pracy zawarty jest właśnie w fabule tego skandalu. także w tym, że oburzenie publiczne i reakcję policji wywołuje coś co jest tylko dokumentacją innego - rzeczywistego przestepstwa propagowania treści antysemickich. atakuje się kopię, a oryginał funkcjonuje swobodnie... pf: Nie pierwszy raz - i pewnie nie ostatni - nie ściga się złodzieja, tylko tego, który goni złodzieja. Bo jest bliżej. Łatwo jest zamknąć wystawę, łatwo jest ścigać artystę. Ciekawe czy prokurator, który zabezpieczył dowody i całą wystawę ma na komisariacie, a więc zapoznał się z treścią cytowanych przeze mnie katolickich forów internetowych, a przede wszystkim z nagraniami z Radia Maryja, zamknie również te fora i rozgłośnie ojca Rydzyka? Tak nakazywałaby logika. Prokurator, jak sam się wypowiadał do prasy, ma obowiązek z urzędu wszcząć postępowanie w sprawie nawoływania do nienawiści rasowej. Panie prokuratorze czekamy. Wszczyna Pan postępowanie za cytowanie, więc nie powinien Pan zwlekać z wszczęciem postępowania za głoszenie takich poglądów. O sprawie donosiły już media nie tylko w Polsce. Pisano o tym w Czechach, na Słowacji, na Litwie, a nawet w Brazylii, w Peru i na Kubie. Wszyscy są ciekawi czy jeśli ktoś ma odwagę ścigać artystę, odważy się również ścigać redemptorystę.
v7145 |